Nie wracaj już po mnie, nie wracaj wcale


-    Czuję się dziwnie. – oddychając płytko niepewnie spoglądam w stronę uśmiechniętego Michała – Przecież ja tam nikogo nie znam.
-    Oj daj spokój, Mała. – łapiąc mnie za rękę Bąkiewicz śmieję się głośno – Tylko nie mów, że się boisz?
Oczywiście, że jestem przerażona. Sama nie wiem w którym dokładnie momencie z mojego osiedlowego kompana zabaw brunet stał się młodą gwiazdą siatkówki. Nagle przestał miał czas na wieczorne zabawy w chowanego i berka, a zaczął intensywnie trenować. Później kolejne przeprowadzki, następne kluby i jedynie krótkie wakacje spędzone w Piotrkowie. Więc kiedy oznajmił mi, że w końcu będzie grał w Częstochowie i jednocześnie mieszkał będzie w naszym miasteczku przyjęłam to z ogromną radością. Stęskniłam się za jego tandetnymi żarcikami i wiecznie nieogarniętymi włosami. Moja euforia była jeszcze większa kiedy zaprosił mnie na uroczyste rozpoczęcie sezonu w nowym zespole . Piękne, koktajlowe sukienki pań i panowie ubrani w gustowne, eleganckie garnitury  – o takim wystawnym przyjęciu zawsze marzyłam, jednak teraz kiedy za chwilę wejść mamy do wspaniale przybranej sali moje nogi odmawiają posłuszeństwa. W szkole nie jestem nawet popularna, a tymczasem teraz mam wejść do paszczy lwa gdzie przystojni siatkarze bawią się w najlepsze ze swoimi równie pięknymi partnerkami. To świat Michała, nie mój.
- Oj, Dyśka. – czując ciepłe ramiona Bąkiewicza obejmujące mimowolnie się uśmiecham – Cały czas będę z Tobą.
Biorąc głęboki wdech delikatnie kiwam głową. Robię to tylko i wyłącznie dla niego, co prawda nie jesteśmy parą, chociaż kiedyś skrycie o tym marzyłam, a jedynie przyjaciółmi… prawie jak brat i siostra.
- Bąku! – słysząc za sobą subtelny, głęboki głos rozglądam się uważnie dookoła – A cóż to za piękna kobieta ci towarzyszy?
Dopiero teraz go zauważam. Przystojny, wysoki mężczyzna pewnym siebie krokiem podąża w naszym kierunku z szerokim uśmiechem na ustach. Jego włosy staranie ułożone idealnie współgrają z przenikliwym spojrzeniem tęczówek.
- Ziomek. – śmiejąc się wesoło Bąkiewicz gestem dłoni zaprasza bruneta do nas – Edyta, pozwól, że ci przestawię. To Łukasz mój kolega po fachu. – odwracając się do mężczyzny z twarzy przyjmującego nie schodzi uśmiech – Łukasz, to Edyta, moja przyjaciółka.
- Łukasz. – wyciągając rękę siatkarz uważnie mi się przygląda,  a jego wzrok zdaje się przeszywać mnie na wylot
- Edyta. – odwzajemniając gest uśmiecham się niepewnie, a kiedy jego długie, smukłe palce obejmujące moje czuję  przyjemny dreszcz przebiegający po całym moim ciele

Oddychając płytko w pośpiechu wychodzę na duży, przestronny taras. Byłam głupia myśląc, że dam radę bez żadnych emocji podejść do dzisiejszej kolacji i to jeszcze w miejscu, w którym trzynaście lat temu wszystko się zaczęło. Jadąc tu z Michałem próbowałam przekonać jego i samą siebie, że to już przeszłość, jednak kiedy zobaczyłam Łukasza, nadal tak samo przystojnego, szarmanckiego i eleganckiego wszystkie wspomnienia wróciły. A on zamiast mnie zignorować przez cały wieczór nie spuszczał ze mnie wzroku. Kątem oka widziałam złość malującą się na twarzy Michała, jednak nie mogłam nic na to poradzić. Zarówno on jak i ja robiliśmy dobrą minę do złej gry, aż w końcu nie wytrzymałam. Zarzucając na ramiona marynarkę męża musiałam uciec z tej dusznej, zatłoczonej sali gdzie każdy mój ruch był uważnie śledzony przez czujne tęczówki Łukasza.
Uspokój się do cholery!
Opierając się plecami o zimne barierki tarasu nerwowo przeszukuję kieszenie marynarki Michała. Wiedziałam, że musiał dzisiaj wziąć ze sobą paczkę papierosów. Odkąd dowiedzieliśmy się, że będziemy mieli dziecko oboje skończyliśmy z tym świństwem, jednak teraz, odkąd Bąkiewicz dowiedział się o powrocie Żygadło, coraz częściej przyłapywałam go na niewinnym podpalaniu po kątach.
Te fajki muszą tu być.
Natrafiając dłonią na zgrabne, podłużne pudełeczko uśmiecham się delikatnie pod nosem. W pośpiechu wyciągając z niego papieros od razu wkładam go do ust i gdy tylko go podpalam mocno się zaciągam. Już prawie zapomniałam jak to jest kiedy nikotyna przyjemnie wypełnia całą powierzchnię płuc, a wszystkie problemy na krótką chwilę zmniejszają się do minimalnych rozmiarów. Zaciągając się po raz kolejny przymrużam powieki, próbując odizolować się od gwaru panującego kilkanaście metrów dalej. Słysząc dźwięk uchylania drzwi nie reaguję. Z zamkniętymi oczami staram się uspokoić delikatne drżenie swojego ciała.
-  Palenie szkodzi. – jego niski szept tuż nad moich uchem sprawia, że momentalnie się prostuję – Myślałem, że rzuciłaś te świństwo.
Otwierając powieki niepewnie zerkam w jego stronę. Ubrany w idealnie dopasowany garnitur i z tym łobuzerskim uśmiechem na ustach Łukasz znajduje się tak blisko mnie, zdecydowanie za blisko.
- Jesteś ostatnią osobą, którą powinno interesować moje zdrowie. – za wszelką cenę próbuję zapanować nad niebezpiecznym drżeniem swojego głosu
- Dyśka, słuchaj…
- Nie mów tak do mnie. – wyrzucając niedopałek za barierkę odwracam wzrok od rozgrywającego – Najlepiej będzie jak już sobie pójdę.
Ucieczka po raz kolejny wydaję mi się idealnym rozwiązaniem, jednak kiedy chcę odejść czuję ciepłe palce Żygadło na swoim nadgarstku. Natychmiast się zatrzymując spoglądam na niego.
- Porozmawiajmy, Edyta. – jego dotyk parzy moją skórę
- Nie mamy o czym, to nie jest… - chcę coś powiedzieć, ale przerywa mi twardy głos mojego męża
- Co tu się dzieję?
Nie wiem nawet kiedy na tarasie pojawił się Bąkiewicz. Puszczając moją dłoń Łukasz uśmiecha niewinnie w jego stronę.
- Nic się nie dzieje, po prostu rozmawiamy.
- Edyta? – podchodząc bliżej mnie Michał zdecydowanie obejmuje mnie w pasie – To prawda?
- Trudno nazwać to rozmową. – doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że przyjmujący wyczuwa drżenie mojego ciała
- Słuchajcie, nie jesteśmy już dziećmi. – wzdychając głośno Żygadło z zażenowaniem kręci głową – Czy nie możemy zachowywać się jak dorośli ludzie i porozmawiać.
- My nie mamy ochoty z tobą rozmawiać, jasne? – Bąkiewicz nadal nie spuszcza ze mnie wzroku – Wracamy do domu, skarbie?
Przytakując mocniej wtulam się w męża, po czym oboje szybkim krokiem udajemy się na salę, aby wziąć swoje rzeczy. Boję się odwrócić, wiedząc, że Łukasz bacznie się nam przypatruje. Kiedy kilka minut później opuszczamy pomieszczenie nie odzywamy się do siebie. Siadając do samochodu spoglądam na męża i już chcę coś powiedzieć, ale widząc jak brunet mocno ściska dłonie na kierownicy rezygnuję. Jeszcze parę godzin temu tak gorąco zapewniałam Bąkiewicza, że pojawienie się Żygadło nic nie zmieni w naszym życiu, tymczasem teraz kiedy w kompletnej ciszy wracamy do domu wiem już, że nie miałam racji…


***


Witam. Jestem po raz drugi. Małe wytłumaczenie, w każdym odcinku pojawiać się będę urywki z przeszłości, tak, żebyście mogli poznać jak wyglądało życie Edyty, Michała i Łukasza dawniej. Czasami będzie to jedna wzmianka, czasami dwie, czasami z perspektywy Bąkiewicza, czasem Edyty.  Dziękuję za ciepłe przyjęcie. Mówiłam Wam , że jesteście wspaniałe? Pozdrawiam
 

8 komentarzy:

  1. Och, tak właśnie sądziłam,że się to zakończy... Mam jednak nadzieję, że Edyta wie,kto jest dla niej ważniejszy, bo ja nie mam żadnych wątpliwości, że to Bąkiewicz. Nie można kochać dwóch facetów na raz,bynajmniej ja się z tym nie spotkałam,nie mniej jednak muszą ze sobą szczerze porozmawiać. Szczerze porozmawiać. Tylko tak są w stanie przejść obok Łukasza,nie odczuwając żadnych emocji,nie tylko tych złych.
    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiedziałam,wiedziałam, po prostu wiedziałam!
    Pojawił się Ziomek i uroczy nastrój w małżeństwie Bąkiewiczów prysł jak bańka mydlana.
    Ale i tak nigdy Ci nie wybaczę sama wiesz czego!

    OdpowiedzUsuń
  3. lubię Ziomka, ale...nie tutaj :D dlaczego wrócił i chce zniszczyć szczęście Bąków?? bo chce, prawda??

    OdpowiedzUsuń
  4. To naprawdę nie jest przyjemne gdy w towarzystwie pojawia się osoba z przeszłości do tego zachowuje się w taki sposób jak Łukasz, te palące spojrzenia i ja sama czułam na swojej skórze. Nasze życie niestety już takie jest że kiedy wydaje nam się że ułożyliśmy sobie wszystko pojawia się coś,czasami właśnie osoba która kiedyś znaczyła wiele i rozpieprza wszystko. Uśmiechnęłam się na wspomnienie o Łukaszu 13 lat wcześniej, wtedy przynajmniej dla mnie to było takie nieatrakcyjne wysokie chuchro, teraz to co innego :)

    OdpowiedzUsuń
  5. No i Łukasz samym pojawieniem się zmącił, nie musiał sie odzywać. Wystarczy, że stał i patrzył. Ciężko jest się uwolnić od przeszłości bez względu na to co Edytę łączyło z Łukszem i w jaki sposób przestało! Chcę teraz wiedzieć co między nimi zaszło!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja jak zwykle sto lat za murzynami, przepraszam ;*
    Smutna przeszłość nigdy nie jest mile widziana, zwłaszcza gdy może zmącić spokój poukładanej i szczęśliwej rodziny. Czekam na więcej informacji o tym jak Łukasz znalazł się w bliskich kontaktach z Edytą.
    Pozdrawiam ;***

    OdpowiedzUsuń
  7. Edyta była pewna, że obecność Łukasza w niczym jej przeszkadzać nie będzie, jednak pomyliła się bardziej niż mogła przypuszczać. Mam nadzieje, że jego pojawienie się nie zniszczy małżeństwa Michała i Edyty.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie jest tak łatwo zapomnieć, wyprzeć z pamięci pewne zdarzenia, które były dla nas ważne. Możemy to sobie wmawiać i żyć w takiej świadomości ale to zawsze do nas wraca. Tym razem jest tak samo. Spotkanie z Łukaszem stało się dla naszej pary dużo trudniejsze niż oboje zakładali. Tym bardziej, że on widocznie dąży do konfrontacji chociaż oni widocznie starają się jej uniknąć. Widać, że mimo tych wszystkich zapewnień nadal nie uporali się z dawnymi wydarzeniami, a na pewno nie z Łukaszem. Ciekawa jestem jak to się dalej potoczy jeśli on nie odpuści i będzie dalej dążył do rozmowy z Edytą.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń