To piękne kłamstwo, to doskonałe zaprzeczenie



Gwar panujący w pomieszczeniu idealnie współgrał z zapałem młodych zawodników. Po wakacyjny naładowaniu „akumulatorów” wszyscy aż proszą się o dawkę porządnego treningu, wierząc, że za kilka miesięcy trud przerodzi się w upragniony triumf. Z uśmiechem słuchając rozmowy drużynowych kolegów Bąkiewicz lekko kręci głową. Dopiero będąc w ciasnej szatni, otoczony gromadką mniej lub bardziej znanych sobie siatkarzy brunet poczuł się lepiej. Wczorajszy dzień… cóż, nie należał do najprzyjemniejszych. Idąc z Edytą na klubową kolację miał nadzieję spędzić miły wieczór w towarzystwie dziewczyny, która od pewnego czasu zaczęła być dla niego kimś więcej niż tylko przyjaciółką. Niejednokrotnie próbował powiedzieć jej o swoich uczuciach, jednak za każdym razem słysząc „jesteś moim najlepszym kumplem, Boguś”, tchórzył. Jeszcze na domiar złego ten cały Łukasz. Podczas wczorajszej uroczystości Żygadło nie stronił od przeróżnych komplementów pod adresem Edyty… jego Edyty. A brunetka, zazwyczaj tak nieufna w stosunku do mężczyzn, z tym swoim szczerym uśmiechem i uroczymi dołeczkami w policzkach odpowiadała na flirt siatkarza. Z resztą Michała wcale to nie dziwiło, w końcu zdawał sobie sprawę z tego, że rozgrywający może podobać się kobietom, nie sądził jednak, że ofiarą jego uroku będzie właśnie Wicherska.
- I jak, po wczorajszym nie boli głowa? – słysząc roześmiany głos tuż nad swoją głową Bąkiewicz westchnął cicho
- Tak, czuję się cudownie. – siląc się na uprzejmość przyjmujący spogląda na Łukasza – Naprawdę przecudownie, a ty?
- Tak samo. W sumie mam do ciebie pytanie.
- Zamieniam się w słuch.
- Umówiłem się dzisiaj z Edytą do kina i chciałem jej dać jakieś kwiaty tylko nie wiem, co woli. Róże czy bratki, a może gerbery?
Ignorując nieprzyjemne ukłucie w okolicy serca brunet uśmiecha się delikatnie pod nosem.
- Uwielbia tulipany, tylko koniecznie żółte.
- W takim razie będą żółte tulipany. – odwzajemniając gest Żygadło uważnie mierzy wzrokiem Michała – Tak w ogóle to chyba wy jesteście blisko ze sobą, tak?
Blisko?! Blisko?! Ja ją kocham – ma ochotę wykrzyczeć przyjmujący, jednak krzyk więźnie mu w gardle.
- Dość blisko. – odpowiada pośpiesznie wstając z miejsca i opuszczając szatnie
Musi jak najszybciej wyładować swoją złość na treningu, przelać całe swoje rozgoryczenie na piłkę. Jest wściekły na siebie, że sam pomaga rozgrywającemu zdobyć kobietę swoich marzeń… na Łukasza, że chce zdobyć jego Edytę… na nią, że daje się wciągnąć w tą niebezpieczną grę uczuć…

Idąc pośpiesznie w stronę szatni Bąkiewicz klnie cicho pod nosem. Nie był przyzwyczajony do częstochowskich realiów i niestety nie przewidział, że w drodze na trening spędzi ponad dwadzieścia minut stojąc w korkach, więc kiedy wbiegał do hali na Zawodzi był już spóźniony. Gwałtownie otwierając drzwi szatni wzrok Michała od razu spoczywa na lekko przygarbionej postaci siedzącej przy jednej niezamkniętej szafce.
Cholera.
Najchętniej odwróciłby się na pięcie i wyszedł, jednak nie ma już –nastu lat i doskonale wie, że musi zachować się tak jak przystaje na jego wiek. Biorąc głęboki wdech brunet pewnym siebie krokiem podąża w stronę Łukasza.
- Cześć. – przywitanie rozgrywającego, tak naturalne i uprzejme, doprowadza Bąkiewicza do szału
Zagryzając wargi brunet ze złością ściąga z siebie bluzę i ciska ją w otwartą szafkę. Licząc myślach do dziesięciu próbuje opanować nerwy, jednak sam widok Żygadło sprawia, że ma ochotę się na niego rzucić. Pamięta ile razy musiał widzieć jak kobieta, którą kocha płacze z powodu rozgrywającego, jak bardzo cierpi wiedząc, że dla Łukasza nic nie znaczyła, jak bardzo nienawidzi siebie nie mogąc być dziewczyną ze snów swojego ukochanego. A teraz, po tych wszystkich latach, mężczyzna tak po prostu wraca i próbuje przewrócić ich ułożony świat do góry nogami.
- Michał do cholery, nie zachowuj się jak szczeniak. – wstając z miejsca Żygadło teatralnie przewraca oczami – Myślałem, że będziemy mogli przynajmniej spróbować jakoś się porozumieć, przez wzgląd na dawne czasy.
Zarzucając na siebie koszulkę Bąkiewicz ze zdziwieniem spogląda na siatkarza.
- Czy ty siebie słuchasz? – uśmiechając się ironicznie przyjmujący energicznie kręci głową – Co ty za głupoty pieprzysz, człowieku? Przez wzgląd na dawne czasy to powinieneś ode mnie dostać kilka razy w mordę.
- Od kiedy stałeś się taki waleczny, Misiek? – krzyżując ramiona na torsie rozgrywający opiera się plecami o jedną z szafek – Nie poznaję cię.
- I lepiej żebyś nie poznał. – zrzucając z siebie kolejne części garderoby Bąkiewicz nerwowo naciąga na siebie treningowy strój
- Grozisz mi?
- Tylko ostrzegam.
Prostując się Łukasz uważnie przygląda się przyjmującemu. Michał doskonale zna ten triumfujący uśmieszek rozgrywającego.
- Myślisz, że mnie przestraszysz? Oj Michaś, Michaś. Spójrz na to z innej strony gdyby nie ja zapewne nigdy nie miałbyś swojej szansy.
Mocniej zaciskając pięści Bąkiewicz stara się ignorować słowa siatkarza, jednak ten doskonale wie, że uderzył w czuły punkt.
- Widziałem wasze wspólne zdjęcia.
Kłykcie Michała bieleją od mocnego uścisku. Ostatkiem sił powstrzymując się od reakcji przyjmujący z głośnym hukiem zamyka swoją szafkę i przekręca kluczyk.
- Uroczą macie córeczkę. Ola, tak?
Cała frustracja, która zbierała się w brunecie od samego rana, nagle znalazła swoje ujście. Niewiele myśląc Bąkiewicz rusza ku rozgrywającemu. Łapiąc go za koszulkę popycha do tyłu i mocno napiera na niego całą swoją siłą.
- Zostaw moją rodzinę w spokoju, jasne!?
Uśmiech, który jeszcze przed chwilą gościł na twarzy Żygadło szybko ustępuje miejsce grymasowi. Kluczyk jednej z szafek boleśnie wbija mu się w plecy.
- Po co mi zrobisz? – nic się nie zmienił, nadal jest tak samo arogancki jak kilka lat wcześniej – Pobijesz? Już się boję.
Ironia rozgrywającego doprowadza Michała do szału. Jego długie, smukłe palce mocniej zaciskają się na materiale zielonego podkoszulka Łukasza.
- Jeśli myślisz, że moje pojawienie się nic nie zmieni i nadal będziecie takim idealnym małżeństwem to nie dość, że jesteś naiwny to jeszcze i głupi.
- Zamknij się!
- Zabiorę ci ją tak samo jak dawniej, zobaczysz. I Edytę i twoją córkę.
Bąkiewicz już zupełnie nad sobą nie panuje. Mocniej napierając na Żygadło bierze zamach dłonią chcąc uderzyć go w twarz. W ostatniej chwili czuje uścisk żelaznej dłoni na swoim nadgarstku. Murek krzycząc coś w jego kierunku odciąga go od rozgrywającego. Rzucając w ich strone siarczyste przekleństwo Michał poprawia swoją koszulkę, po czym szybkim krokiem opuszcza szatnie. Biorąc głęboki oddech próbuje uspokoić nerwy, jednak doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że Łukasz nie żartował. Jeszcze jakiś czas temu przyjmujący był pewny, że pojawienie się dawnego ukochanego żony nic nie zmieni w ich życiu… teraz wie jak bardzo się mylił…

***

Przepraszam! Dawno mnie nie było zarówno u Was jak i tutaj, ale było to spowodowane brakiem Internetu. Za to co wyżej również przepraszam, pisanie z gorączką i katarem jednak nie wychodzi mi na dobre. A bo bym zapomniała! Ten wspaniały szablon to robota wspaniałej i niezastąpionej Lady Spark!
Pozdrawiam i do następnego.

13 komentarzy:

  1. To się porobiło... Łukasz znowu niepotrzebnie się wtrąca. On chyba dogryzanie Michałowi i odbicie Edyty postawił sobie za główny cel w życiu. To naprawdę jest dla niego tak zabawne? Na początku sądziłam, że jest po prostu miły, chce się z nią umówić, bo mu się spodobała. Ale teraz...
    Nie wiem, czy Michał powinien dawać się ponieść emocjom. Mam świadomość, że ciężko jest się powstrzymać, ale mimo wszystko musi próbować. Niech nie będzie taki sam jak Łukasz.
    Pisz szybko, kochana!
    Pozdrawiam, Anna :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja i tak już Cię nie lubię, że zrobiłaś z Łukiego tego złego mimo moich próśb i błagań!
    Jednak mimo wszystko Łukasz powinien sobie odpuścić. Miał swoją szansę, ale ją stracił sam przez własna głupotę to niech teraz wyjdzie przez drzwi i da rodzinie Bąkiewiczów spokój.
    Przypuszczam, że to nie będzie udany czas dla Michała.
    Pozdrawiam, Lady Spark

    OdpowiedzUsuń
  3. mówiłam już, że uwielbiam Twojego Bąka?? no to teraz mówię. on jest taaaaaaaki kochany i wiem, że będzie walczył o to, co kocha. mam nadzieję, że Łukasz, mimo całego swojego uroku, nie rozwali mu rodziny. kochana, Ty to nawet jakbyś od stóp do głów była w gipsie, to byś cudeńka pisała :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Łukasz zachowuje się jak pan i władca na włościach. Nie wiem skąd w nim taka pewność, że Edyta mu ulegnie? Wychodzi na to, że ją skrzywdził i nie sądzę żeby na szansę zasługiwał! Nie może na ni zasługiwać, bo wygląda na to, że nie ma czystych intencji!

    OdpowiedzUsuń
  5. Łukasz jest bardzo pewny siebie. A ta pewność kiedyś go zgubi i będzie bardzo żałować tego jak postępuje. I nie dziwie się reakcji Michała, kocha zarówno Edytę jak i swoją córkę i nie chce ich stracić i na pewno będzie walczyć.

    OdpowiedzUsuń
  6. Widzę, że nie tylko ja jestem zaskoczona zachowaniem Łukasza. Po ich pierwszym spotkaniu odniosłam zupełnie inne wrażenie i wydawało mi się wręcz, że może Żygadło będzie raczej prowadził do unormowania ich stosunków o ile byłoby to możliwe ale jego zapewnienie o tym, że zamierza odbić Edytę i ich córkę całkowicie mnie rozbiło. Nie spodziewałam się, że jest do czegoś takiego zdolny. Miał swoją szansę, Edyta wybrała Michała i na tym powinno się zakończyć. Nie potrafię zrozumieć ludzi, którzy świadomie próbują rozbić czyjąś rodzinę. Zburzyć starannie budowany świat i skrzywdzić dziecko, tylko przez jakieś swoje pobudki. Łukasz zaczął mnie wkurzać. Teraz będę miała tylko nadzieje, że Michał szybko się tym zajmie i zrobi z nim porządek.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. O nie, co ja czytam? Z Łukasza wyszło wszystko co "najlepsze". On się nawet nie kryje ze swoimi zamiarami. Chce udowodnić, że może wszystko? Rozbije szczęśliwą rodzinę i tyle.
    Bąku mógł mu przyłożyć. Bronił swojej rodziny i to zrozumiałe. Wcale się nie dziwię jego znerwicowaniu, bo jak widać Żygadło nie zamierza żyć w pokojowych stosunkach. Nóż się mi w kieszeni otwiera. Michał zrobi wszystko dla Edyty i Oli, tego jestem pewna.
    A ona musi być silna i nie dać się zwieść Łukaszowi, bo nic dobrego ze spoufalania z nim nie wyjdzie!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Och,Łukasz jest taki... bezczelny! Nie lubię go takiego,ale o dziwo pasuje ma taka rola. Bąkiewicz nie straci swojej żony,ani córeczki,pod warunkiem,że Edyta nie da się wciągnąć drugi raz w gierki Żygadło. Bezczelny z niego typek. Nie zdziwiłabym się,gdyby mu się to kiedyś odpłaciło...
    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  9. Po tym rozdziale Łukasz zaczyna mnie przerażać. To nie żarty jeżeli prosto w twarz mówi Michałowi że odbierze mu żonę i córeczkę. Niestety boję się że Edyta nie będzie miała dość siły by na to nie pozwolić i znów jakimś sposobem zapominając o tym że ją skrzywdził da się oczarować rozgrywającemu

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam nadzieję, że Łukasz się odczepi od Edyty I Michała, zwłaszcza od niej. Jednak coś czuję, że tak łatwo nie odpuści i jeszcze zamiesza w życiu Bąkiewiczów.
    Pozdrawiam;**

    OdpowiedzUsuń
  11. trafiłam na twojego bloga przypadkowo no i p otym rozdziale stwierdzam, że całkiem mnie zaciekawiłaś ;)) zabieram się za czytanie od początku :) pozdrawiam i zapraszam http://turnthislove.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. zapraszam na prolog na http://turnthislove.blogspot.com/
    pozdrawiam serdecznie :))

    ps. na dniach wszystko nadrobie u ciebie- brak czasu, daje się we znaki ! ;/

    OdpowiedzUsuń
  13. UFfffff w końcu znalazłam czas i ogarnęłam od początku ! Cholera no widzę niezła akcja się zapowiada ! Czyżby Żygadło obudził w Edycie na nowo dawne uczucie samym pojawieniem się? Jestem cholernie ciekawa co z tego dalej wyniknie, no i coś czuję, że Bąku nie jest takim walecznym lwem i niestety może przegrac ; (
    czekam niecierpliwie na kolejny !
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń