Leniwie
otwierając powieki spoglądam na elektroniczną tarcze zegara stojącego na nocnej
szafce – 1.34. Chociaż leżę odwrócona do niego plecami, wiem, że nie śpi. Przewracając
się na drugi bok w ciemności widzę jak siedząc na skraju łóżka pochyla głowę i
dłońmi obejmuje swój nagi kark. Jego łopatki unoszą się miarowo, a długie,
smukłe palce delikatnie ugniatają wrażliwą skórę. Chociaż ze wszystkich sił
stara się to przede mną ukryć, wiem, że od pewnego czasu coś go męczy. Boję się
sama do tego przyznać, ale obawiam się, że namawiając go do przeprowadzki
unieszczęśliwiłam go. Chciałam, żebyśmy zaczęli nowe życie w nowym mieście, a
propozycja, którą dostał od częstochowskiej drużyny była nader kusząca. Wydawało
mi się, że Michał też się cieszy, w końcu podpisał kontrakt już po pierwszych
konsultacjach. Niemal natychmiast oboje zaczęliśmy rozglądać się za jakimś
uroczym domem na obrzeżach miasta i dobrym przedszkolem, do którego Ola
chodziłaby w czasie, gdy ja będę pracować. Byłam przekonana, że wszystko
wygląda tak jak powinno, aż pewnego dnia mój mąż wrócił do domu przygaszony,
wręcz przybity. Uśmiechając się sztucznie zapewniał mnie, że wszystko jest w
porządku, jednak wiedziałam, że coś jest nie tak. Michał miał przede mną
tajemnice, a ja zaczęłam dopowiadać sobie resztę. Wiedziałam, że po naszej
przeprowadzce do Częstochowy kilak razy spotkał się ze swoją byłą dziewczyną –
Beatą. Nigdy nie ukrywał, że pomimo dość burzliwego rozstania udało im się dojść
do porozumienia i obecnie mają ze sobą, jako taki kontakt. Nigdy mnie nie okłamał, zawsze był ze mną
szczery, jednak ja czułam, że stało się coś złego.
-
Michał?
Na
dźwięk mojego głosu brunet mimowolnie się prostuje i odwraca się w moim
kierunku. W mroku panującym w sypialni widzę jedynie jego lekko błyszczące
tęczówki.
-
Obudziłem cię? Przepraszam, nie mogę zasnąć.
-
Tak samo jak wczoraj, przedwczoraj i trzy dni temu? – podnosząc się siadam na
łóżku odrzucając z siebie lekką, satynową kołdrę – Powiesz mi, co się dzieje?
-
Wszystko jest w porządku – zajmuje miejsce naprzeciwko mnie tak, że czuję jego
ciepły oddech na swoim policzku – Nic się nie dzieję.
-
Przecież widzę. Michał powiedz mi, co się dzieje, bo ja umieram z niepewności.
-
Dyśka, naprawdę. – opuszki jego palców delikatnie zakładają za ucho niesforny
kosmyk moich włosów – Wracajmy spać.
-
Chodzi o Beatę?
- Co?
O czym ty mówisz?
-
Wiem, że spotykaliście się kilka razy. – oddychając płytko moje palce nerwowo
skupią materiał cienkiej koszulki nocnej – Michał ja chcę znać prawdę, nawet
jeśli będzie najgorsza.
Jego
płytki oddech nieprzyjemnie drażni moje uszy, a ja mimowolnie sztywnieję
czekając na najgorsze.
-
Łukasz podpisał kontrakt z Czewą. Za kilka dni ogłoszą to oficjalnie.
Nie
takiego obrót sprawy się spodziewałam. Zaciskając mocno pięści próbuję opanować
delikatne drżenie swojego ciała. Nie zwlekając ani sekundy dłużej mocno wtulam
się w tors męża. Przywierając do niego całym ciałem słyszę przyśpieszone bicie
jego serca.
-
Ale to nic nie zmieni między nami, prawda? – szczelniej obejmując go dłońmi
przymykam powieki
-
Ty mi to powiedź.
-
Nie zmieni. – napajając się zapachem ukochanego mężczyzny pozwalam, aby jego
duże, silne ramiona zamknęły mnie w swoim bezpiecznym uścisku…
Przybliżając zaciśnięte pięści do twarzy z niepokojem spoglądam na
sytuację, która ma miejsce na boisku. Po kolejnym dobrym przyjęciu Łukasz,
jakby niechlujnie, wystawia piłkę na prawą stronę… tam gdzie do ataku szykuje
się Michał. Rozegranie pozostawia wiele do życzenia i ewidentnie widać, że nie
należy ono do ulubionych zagrań mojego męża. Lekko spóźniony, niebędący na maksimum swojego zasięgu delikatnie muska
piłkę, która natrafia na dłonie rywali wracając szybko w pomarańczowe pole
częstochowskiej drużyny. Ostry dzwonek, drażniący moje uszy, sygnalizuje
zamianę. Uważnie przyglądam się twarzy mojego męża, kiedy ten mierzy
spojrzeniem Żygadło. Doskonale wiem, co teraz musi czuć Michał. Pierwszy mecz w
nowym klubie wiele dla niego znaczył – chciał pokazać wszystkim, że przedwcześnie
nakleili na niego łatkę „przeterminowanego zawodnika”, a tymczasem w połowie
drugiego seta schodził z parkietu z ponad ¾ nieskończonych zagrań. Przechodząc
obok krzesełek Bąkiewicz zirytowany rzuca tabliczkę ze swoim numerem i zgarniając
z jednego swoją bluzę szybkim krokiem udaje się w stronę kwadratu dla
rezerwowych.
- Dyśka, wszystko okej? – głos
Doroty, żony Dawida Murka, wyrywa mnie z letargu własnych myśli
Zmuszając się do uśmiechu
kiwam głową, jednak mój wzrok mimowolnie wędruję w tę część hali, w którym stoi
mój mąż. To, co dzieję się na boisku zupełnie przestaje mnie interesować. Jak
na szpilkach czekam tylko na ostatni gwizdek arbitra w tym secie, zwiastujący
dłuższą przerwę w grze.
- Łukasz, co chwilę tu
spogląda. – brunetka delikatnie szturcha mnie ramieniem
- Słucham?
- Łukasz, kiedy tylko może
zerka tutaj. Rozmawialiście może? Słyszałam od Dawida, że na pierwszym treningu
wymiana zdań pomiędzy nim a Michałem wyglądała dość groźnie.
Zarówno Dorota jak i jej partner
doskonale orientują się w całej sytuacji. Znamy się przecież nie od dziś, a
nasi mężowie od wielu lat są bliskimi przyjaciółmi.
- Nie mamy, o czym z nim
rozmawiać.
- Edyta przecież tak się nie
da. Pracują z Michałem w tym samym miejscu, ty będziesz widziała go na każdym
meczu, jeśli nie załatwicie tego od razu to będziecie się tylko męczyć.
Ponownie zaciskając pięści
pozbawionym jakichkolwiek uczuć wzrokiem spoglądam na kobietę.
- Ja nie chcę go znać, Dorota.
– ze wszystkich sił staram się nadać swoimi głosowi jak najbardziej naturalny
tom – Po tym, co mi zrobił najchętniej wysłałabym go na księżyc, a on myśli, że
jeśli teraz wróci i powie głupie przepraszam to wszystko zmieni? Trzeba o tym
było pomyśleć dziesięć lat temu, a nie teraz, kiedy ja mam swoją rodzinę.
-
I będziesz udawała, że go nie ma? Że nagle nie istnieje? Edyta, na dłuższą metę
tak się nie da.
- Dorota,
to jest moje życie. Moje i Michała i jeśli mówię, że nie będziemy rozmawiać z
Łukaszem to tak się stanie.
-
Jak wolisz. Tylko, żebym później nie musiała słyszeć ode mnie „a nie mówiłam”.
-
Obejdzie się.
Słowa
spikera odnośnie rozpoczęcia dłużej przerwy pomiędzy setami są dla mnie niczym
wybawienie. Szybko podnosząc się ze swojego miejsca zerkam jeszcze na Olę,
która przy barierkach bawi się z dziećmi innych siatkarzy. Podążając w tą samą
stronę, w którą przemieszcza się drużyna Wkręt-metu AZS Częstochowy skupiam
swój wzrok na mężu. Czując na sobie mój wzrok Michał odwraca się w moją stronę,
zatrzymując się w miejscu kładzie ręce na metalowej barierce i czeka, aż
podejdę bliżej. Gdy dzielą nas już tylko centymetry niepewnie dotykam swoją
dłonią jego pooblepianych plastrem palców. Po chwili czuję jak jego ciało mocno
przywiera do mojego, obejmując mnie szczelnie ramionami. Odwzajemniając uścisk
wtulam głowę w jego tors. Nie musimy nic mówić. Objęci próbujemy nawzajem dodać
sobie otuchy, doskonale wiedząc, że Łukasz bacznie nas obserwuje.
Nie mogę Cię stracić, Michał…
***
Jestem,
wcześniej niż przypuszczałam. Jednak całkowicie sknociłam końcówkę. Tyle czasu
miałam tą scenę w głowie, a jak przyszło do jej opisania to oczywiście pustka.
Starzejesz się Tea, starzejesz.
Widać ze Michała od samego początku pojawienia się gdzieś na horyzoncie Żygadły sprawa zaczęła męczyć. Ja jestem niemal w 100% przekonana że Łukasz ofertę AZS-u przyjął z premedytacją by znów pojawić sie w życiu Edyty. Ani ona ani Misiek nie radzą sobie z tym, to widać. Na razie wspierają się na wzajem, ale co będzie gdy któreś przestanie, zacznie uciekać. Sama nie wiem kto pierwszy może Michał ,a do jakimś cudem pchnie Dyśkę w stronę Łukasz
OdpowiedzUsuńTeż czasem tak mam, że piszę co innego, niż myślę :) Ale niczego nie sknociłaś, było naprawdę dobrze :)
OdpowiedzUsuńOni muszą znaleźć w sobie oparcie. Jakoś zapewnić siebie nawzajem, że Łukasz między nich nie wejdzie. Muszą być świadomi, że wszystko - cokolwiek on zrobi, będzie wymierzone w nich, by znowu wkroczyć do ich życia i namieszać w trudno przywróconym porządku. Ufam, że dadzą radę :) A o niesportowym zachowaniu Żygadły nie wspomnę.
Trzymaj się, kochana :*
Pozdrawiam serdecznie, Anna.
Tea, Ty jesteś jak wino, im starsza, tym lepsza, więc spokojnie się starzej :D czy mogę skopać tyłek Łukaszowi?? szkoda mi tutaj Michała i mam nadzieję, że Ola jakimś cudem nie jest dzieckiem Ziomka. prawda??
OdpowiedzUsuńNie wiem jak Edyta i Michał zniosą tą całą sytuację!! Ich małżeństwo będzie teraz przechodzić wielki kryzys, ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło!! Coś takiego może ich rozdzielić, ale równie dobrze może ich scalić tak, że nikt i nic już nigdy nie zagrozi ich miłości. Ja chcę tej drugiej wersji!
OdpowiedzUsuńdoskonale znam ten ból- wymyślona, idealna scena, a jak przyjdzie co do czego, to opisać jej nie idzie w żaden sposób :D nie wiem jak reszta czytelniczek, ale ja naprawdę niecierpliwie czekam, aż Łukasz namiesza :D Strasznie, ale to strasznie nie lubię Michała- wydaje mi się taki ckliwy, bez charakteru, polotu. No i Edyta. Ewidentnie coś czuje do Łukasza, skoro tak strasznie nie chce z nim rozmawiać! No i tym bardziej, jeśli się go AŻ tak obawia ! Czekam niecierpliwie na kolejny !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam turnthislove.blogspot.com
bardzo fajne opowiadanie!:D czekam na nastepny rozdział :)
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy teraz mają co wyjaśniać, skoro Łukasz przedstawił Michałowi swoje zamiary odnośnie jego żony ;/ Wcale a wcale nie podoba mi się jego odgrywanie na boisku. Czy trener nie widzi, że to rozgrywający powinien zostać zmieniony? No kurde, Bąku jest świetnym graczem. Najważniejsze, żeby jak najwięcej sobie ufali i polegali na sobie. Muszą przetrwać :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Nie spodziewałam się, że Łukasz okaże się aż taką szują. Znaczy po tej rozmowie z Miśkiem wiedziałam, że jest w stanie posunąć się daleko i ma głęboko w nosie uczucia innych. Tyle, że jako profesjonalista nie powinien wnosić swoich osobistych uprzedzeń i konfliktów na boisko. Poza tym to nie wina Michała i to nie on powinien być zmieniony, tylko nasz 'genialny' rozgrywający. Przecież każdy jest w stanie zobaczyć jak dogrywana jest piłka i jeśli jest to robione na odwal to nie można winić przecież przyjmującego, że nie jest w stanie jej skończyć. Ten okres na pewno będzie trudny dla Bąkiewiczów ale mam wrażenie, że to może tylko wzmocnić ich relację. Przynajmniej tego bym chciała i tego im życzę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Nic nie sknociłaś. Wszystko opisałaś idealnie ;)
OdpowiedzUsuńNo cóż według mnie uciekanie od problemu nie pomoże, a Dorota ma rację, tylko rozmowa może okazać się pomocna i jest jedynym wyjściem z sytuacji.
Coś czuję że Łukasz jeszcze nieźle namiesza w życiu Dyśki i Michała. To że wrócił nie oznacza, że Dyśka odpuści sobie szczęśliwe życie u boku Michała.
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie: http://otworz-sie-na-nowe.blogspot.com
Łukasz wszedł w życie Edyty i Łukasza niespodziewanie, a tym samym zburzył panujący w nim ład i harmonię. Jestem przekonana, że nie spocznie dopóki nie odzyska Dyśki, a Michał stanie na rzęsach, by obronić to małżeństwo. Sytuacja ciężka, bo w jednym klubie będą musieli się nauczyć ze sobą żyć, a poza murami hali zapewne będą skakać sobie do gardeł. Na 100% małżeństwo Bąkiewiczów przejdzie próbę, ale mam nadzieję, że wyjdzie z niej cało, bo kibicuję im mocno, z całym szacunkiem do Łukasza :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;***
To opowiadanie jest genialne i do tego mega wciągające ;) Ale z Łukasza to kretyn, robi wszystko aby upokorzyć Michała. Coś czuję, że nie cofnie się przed niczym, żeby postawić na swoim. Mam jednak nadzieję, że związek Edyty i Michała przetrwa tą burzę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam;**
Właśnie takim wsparciem oboje siebie nie stracą. Nie warto niszczyć swojej rodziny,dla faceta,który najwyraźniej wciąż ma w głowie " pstro" . Łukasz to dupek, nie wiem,jak można być tak podłym,i takie rzeczy wygadywać,że odbierze się komuś rodzinę. Co jak co,ale do Bąkiewicza nie trzeba mnie dwa razy namawiać,i będę mu mocno kibicować :) W końcu,co Go nie zabije,to wzmocni :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
zapraszam na Dwójeczkę http://turnthislove.blogspot.com/ :))
OdpowiedzUsuń