Mocniej wtulając się w bok siatkarza przymrużam powieki i dając się Łukaszowi prowadzić napawam się subtelnym zapachem jego ulubionych perfum. Nigdy nie sądziłam, że jakikolwiek mężczyzna będzie w stanie zawrócić mi w głowie, a tymczasem teraz, po zaledwie trzech spotkaniach z Żygadło godzę się zostać jego dziewczyną. Zamknięta w jego bezpiecznym uścisku w ogóle nie zwracam uwagi na ciekawskie spojrzenia przechodniów. Wbrew pozorom Piotrków Trybunalski jest „małym” miastem, szczególnie jeśli chodzi o rozchodzenie się informacji. Niestworzone plotki na swój temat można tu usłyszeć równie często jak Hejnał Mariacki w Krakowie.
- A więc to tutaj ukrywałaś się całe życie przede mną, tak? – śmiejąc się rozgrywający delikatnie muska swoimi wargami moje odsłonięte czoło
- Od razu ukrywałam, po prostu dawałam ci szansę na odnalezienie mnie.
Spoglądając na niego z dołu nie mogę oprzeć się pokusie dotknięcia dłonią jego pokrytego kilkudniowym zarostem policzka. Opuszki palców ostrożnie śledzę linie jego szczęki, a tymczasem on odwzajemniając mój wzrok uśmiecha się łobuzerko. Nadal nie mogę uwierzyć, że to wszystko dzieje się naprawdę. Jeszcze jakiś czas temu byłam beznadziejnie zakochana w swoim najlepszym przyjacielu, a na chwilę obecną szaleję za jego starszym kolegą.
- Mam szczęście, że mi się to udało. – jeszcze raz muskając moje czoło Żygadło wzmacnia uścisk.
Śmiejąc się moje spojrzenie napotyka znajomą sylwetkę stojącą kilkanaście metrów od nas. Lekko przygarbiony młody mężczyzna bezskutecznie próbuje przywołać do siebie malutkiego jorka, który najwyraźniej nie ma ochoty z nim współpracować. Pokazując palcem na bruneta proszę Łukasza, żeby ten zachował ciszę. Wyswobadzając się z ciepłego uścisku rozgrywającego ostrożnie podchodzę do przyjaciela i wspinając się na place zakrywam mu dłonią oczy. Jego silne, duże ręce natychmiast przykrywają moje.
- Dyśka. – chociaż nie widzę jego twarzy wiem, że się uśmiecha
- Misiek.
Bąkiewicz odwracając się w moją stronę szybko zamyka moje ciało w swoim przyjacielskim uścisku.
- A co ty tu robisz? Miałaś dzisiaj być w Częstochowie. Czyżby jakiś kryzys w raju? – całkowicie ignoruję ironie w głosie bruneta
Z początku nastawienie Michała do moich spotkań z Żygadło strasznie mnie irytowało, tym bardziej, że przyjmujący robił wszystko, żeby zniechęcić mnie do dalszej znajomości ze swoim drużynowym kolegą, jednak teraz wszystkie jego uwagi puszczam mimo uszu.
- Nie ma żadnego kryzysu. – dochodząc do nas Łukasz momentalnie obejmuje mnie ramieniem – Postanowiłem zrobić Edycie niespodziankę i to ja przyjechałem do niej. W końcu musiałem się przekonać gdzie mieszka moja dziewczyna.
- Dziewczyna? – Bąkiewicz spoglądając na mnie surowo przymruża powieki – Czy ja o czymś nie wiem?
- Łukasz poprosił mnie dzisiaj o chodzenie. – śmiejąc się kładę głowę na ramieniu siatkarza – I teraz oficjalnie jesteśmy parą. To cudowne, prawda?
- Tak, cudowne. – przyglądając się nam brunet krzyżuje ręce na torsie, a zmarszczka na jego czole wyraźnie się powiększa…
Puszczając Olę przodem z uśmiechem przyglądam się jak ta w podskokach przemierza przedpokój i rzucając w kąt plecak w pośpiechu ściąga ciepłe, jesienne buty i swoją fioletową kurtkę.
Zupełnie jak Michał.
Zamykając za nami drzwi odkładam reklamówki z zakupami na szafkę i rozpinając swój płaszczyk uśmiecham się w stronę córki.
- A może zamówimy dzisiaj pizze na obiad? – pytanie jest czysto retoryczne, bo i tak wiem jakiej odpowiedzi udzieli dziewczynka
- Tak, tak, tak!
Śmiejąc się lekko kiwam głową. Nie jestem zwolenniczką gotowego jedzenia to dzisiaj nie mam siły stać przy kuchence i piścić. Praca w świetlicy socjoterapeutycznej, chociaż sprawiająca mi dużo radości, wymaga ode mnie dużego nakładu energii, a dzisiejszy dzień wyjątkowo był bardzo ciężki.
- Tak więc będzie pizza, zaraz zamówimy jakąś dobrą.
Dzwonek do drzwi krzyżuje moje plany. Spoglądając ostatni raz w lustro poprawiam niesforny kosmyk włosów, który wydostał się z wysoko upiętego koka, poczym pewnym krokiem idę sprawdzić któż to taki zamierza nas odwiedzić. Uśmiechając się zdecydowanie pociągam za klamkę, widząc jednak w progu wysokiego, przystojnego mężczyznę momentalnie poważnieje.
- Cześć. – jego delikatny uśmiech nadal sprawia, że moje serce niebezpiecznie drży
- Czego chcesz? – próbując nadać swoimi głosowi jak najbardziej bezuczuciowy ton mocniej zaciskam dłoń na mosiężnej klamce
- Może wejdziemy do środka? Przecież nie będziemy rozmawiać w progu.
Instynktownie przymykam drzwi, jednocześnie czując jak rączki mojej córki obejmują moje nogi, a jej drobna twarzyczka nieśmiało wychylając się za mnie spogląda na naszego gościa.
- A cóż to za piękna, młoda dama? – uśmiechając się Żygadło kuca – Jestem Łukasz, a ty?
- Ola.
- Ola, imię idealne dla małej księżniczki.
- Skarbie, idź so siebie do pokoju. – całkowicie ignorując mężczyznę odwracam się w stronę córki – Zaraz do ciebie przyjdę.
Dziewczynka lekko kiwając głową uśmiecha się do rozgrywającego, a następnie szybkim krokiem idzie do swojego pokoju.
- Myślę, że ty też powinieneś już iść. – ukradkiem nerwowo sprawdzam godzinę na swoim zegarku, Michał powinien być lada moment
- Edyta chciałem z tobą porozmawiać.
- Nie mamy o czym rozmawiać.
- Chcę ci wszystko wyjaśnić. – Żygadło robi krok do przodu – Wiem, że zachowałem się jak kretyn, ale pozwól mi spróbować to wszystko naprawić.
- Ty chyba nie wiesz o czym mówisz. – mimowolnie się cofając energicznie kręcę głową – Trzeba było o tym pomyśleć kilka lat temu, kiedy układałeś swoją przyszłość beze mnie.
Chociaż bardzo próbuję zapanować nad swoimi emocjami, nie mogę opanować drżenia swojego ciała.
- Edyta ja wiem, ale proszę cię tylko o rozmowę, o nic więcej.
- Łukasz zostaw mnie w spokoju, mnie i moją rodzinę.
- Ja nie zrezygnuję, Dyśka. Będę przychodził codziennie, dopóki nie zgodzisz dać mi chociażby 3 minuty na wyjaśnienie. – jego silna dłoń niepewnie dotyka mojej – Proszę cię.
Oddychając płyto spoglądam na niego zdziwiona, jednak nie cofam ręki.
- Łukasz…
- Jedno spotkanie, a potem obiecuje, że nie będę cię więcej nachodził
Rozum, aż krzyczy, żebym jak najszybciej kazała mu się stąd wynosić, niemniej jednak ja nie jestem w stanie wypowiedzieć chociaż jednego sensownego zdania. Wiem jednak, że jeśli Michał wróci, a Żygadło nadal tu będzie może się zrobić bardzo nieciekawie.
- Jutro 17, w kawiarni do której zabrałem cię na pierwsze spotkanie, dobrze?
Jego tęczówki uparcie się we mnie wpatrują, lustrując każdy, nawet najmniejszy mój ruch.
- Dobrze?
- Tak. –lekko kiwam głową – A teraz proszę cię idź już stąd.
Nie czekając na jego rekcję zabieram swoją dłoń z pod jego prawie niewyczuwalnego uścisku i szybko zamykam drzwi. Oddychając głośno plecami przywieram do przyjemnie zimnego drewna. Przymrużając powieki dochodzi do mnie, że zgadzając się na spotkanie z Łukaszem być może popełniłam największy błąd mojego życia…
***
To miało wyglądać zupełnie inaczej, a wyszło jak zwykle. Tak wczoraj sobie myślałam, że jak nadal będę dodawać odcinki w takim odstępie czasowym to do końca studiów nie skoczę tego opowiadania. Chyba muszę dostać jakiegoś porządnego kopa, żeby być bardziej systematyczna. Pozdrawiam i mam nadzieję, że do zobaczenia za tydzień.
Prawda,popełniła spory błąd. Myślę,że Michał nie będzie z tego zadowolony,a ukrywając przed nim to spotkanie,nie potrzebnie tylko namiesza im w życiu. Mieli się wspierać,i być razem,kiedy ktoś chce ich rozdzielić,a teraz wszystko wskazuje na to,że oboje będą próbować wybrnąć z tej sytuacji samodzielnie... Uwielbiam Bąkiewicza,i nie wiem,co wydarzy się dalej,ale już mu nie zazdroszczę...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Oj to na pewno będzie błąd, bo jak widać charakter Łukasza jest dość specyficzny i obawiam się, że poinformuje dosadnie Michała o tym, że spotka się z jego żoną. No chyba, że ona sama się mężowi przyzna i jakoś przejdą to oboje. Łukasz jest groźny...
OdpowiedzUsuńaaaajjjjjj, ja już się boję tego spotkania. i reakcji Michała, jak się o tym dowie. bo jestem niemal pewna, że Łukasz "przypadkiem" poinformuje o tym Michała...
OdpowiedzUsuńMichał na pewno nie będzie szczęśliwy, gdy dowie się o spotkaniu, a śmiem przypuszczam, że Łukasz nie omieszka go o tym wydarzeniu poinformować. Powiem Ci szczerze, że zupełnie inaczej wyobrażałam sobie tę ich wspólną przyszłość, a Ty kolejny raz mnie zaskoczyłaś ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;***
Nie powinna godzić się na to spotkanie, bo nic dobrego z tego nie wyjdzie. Jednak jeżeli pójdzie powinna o wszystkim powiedzieć Michałowi. On ma prawo wiedzieć, a znając życie i tak kiedyś się dowie.
OdpowiedzUsuńOpanowałam gorączkę na tyle że mogę napisać u ciebie coś co będzie miało sens. Zrobiło mi się cholernie przykro wiesz czemu bo Edyta i Michał już dawno się kochali tylko i jednemu i drugiemu zabrakło odwagi by się do tego przyznać. Potrzeby był Łukasz by do tego doszli ale Żygadło przy okazji skrzywdził Dyśkę, a tak to mogła tego uniknąć. Boję się że to spotkanie bardzo mocno zaważy nad dalszym życiem Bąkiewiczów i mocno nim zawiruje, nie bardzo wiem jak to zniesie Edyta, Michał z resztą też.
OdpowiedzUsuńWiesz po tych wspomnieniach zastanawiam się co by było gdyby Edyta i Michał szybciej przyznaliby się do swoich uczuć. Czy wtedy między nią a Łukaszem doszłoby do czegokolwiek. Ewidentnie widać, że Edyta była zakochana w Miśku i o ile może jakoś to ukrywała to zazdrość Michała jest jednoznaczna. Teraz tak sobie myślę, że może gdyby oboje porozmawiali wtedy o swoich uczuciach to Łukasz zawsze byłby jedynie przyjacielem? Chociaż pewności nie mogę mieć. Zresztą po tym co teraz odwala to chyba niczego w jego przypadku nie można być pewnym. Boje się teraz tylko, że rzeczywiście Edyta zgadzając się na to spotkanie naprawdę popełni największy błąd ale obym się myliła.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Och mam nadzieję, ze spotka się z łukaszem i wszystko sobie wyjaśnią. Naprawdę trzymam kciuki, żeby wrócili do siebie. Nie lubie michała, jest dla mnie za bardzo ckliwy, taki wymuskany. Łukasz zdecydowanie lepiej pasuje mi na postać pierwszoplanową u boku edyty ! A skoro zgodziła się z nim spotkać, to widocznie nie jest jej do końca obojętny i chyba coś jeszcze do niego czuje. Mam rację? To nic, że Michał i Edyta mają dziecko, przecież wszystko można pogodzić a prawdziwej miłości nie powinno nic stać na drodze :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i przy okazji zapraszam na trójeczkę na [turnthislove.blogspot.com]
Buziaki :*