Nigdy Cię od siebie nie odsunę



Idąc wolnym krokiem przez piotrkowskie uliczki pozwalam łzom wolno spływać po moich bladych policzkach. Mocniej zagryzając wargi próbuję całkowicie ignorować ciekawskie spojrzenia mijających mnie przechodniów. Swoją drogą muszę wyglądać komicznie w delikatnej, morelowej sukience na dłuższy rękawek, wysokich szpilkach oraz z czarnymi śladami po rozmazanym makijażu na twarzy. Byłam przekonana, że Łukasz zatelefonował do mnie i poprosił o spotkanie po to, żeby zaproponować mi coś na temat naszej wspólnej przyszłości, a tymczasem on zerwał ze mną. Tak po prostu powiedział mi, że nie jest gotowy na związanie się ze mną do końca życia – jest przecież młody, sławny, najlepsze lata dopiero przed nim, więc potrzebuje swobody, a nie jakikolwiek zobowiązań. A ja głupia miała nadzieję, że razem się zestarzejemy. Nawinie karmiłam się marzeniami, że już niebawem Żygadło oświadczy mi się i będziemy razem już na zawsze. Pobudzana jego czułymi słówkami chciała rzucić do to wszystko co trzymało mnie w Piotrkowie i wyjechać razem z nim do Włoch. Puszczałam mimo uszu przestrogi Michała i prośby moich rodziców o ponowne przemyślenie całej tej sytuacji. Ale co do gadania miał rozum, kiedy moje serce wręcz wyrywało się do rozgrywającego?
Kretynka!
Potrącona ramieniem przez jakiegoś mężczyznę przez nieuwagę wypuszczam z rąk torebkę, której zawartość ląduje z głośnym trzaskiem na chodniku. Kucając w pośpiechu staram się zebrać wszystkie rzeczy, jednak zupełnie nie mogę zapanować nad drżeniem swoich rąk. Zrezygnowana lekko kręcę głową upadając na kolona. Jestem żałosna. Chowając twarz w dłoniach chcę tak po prostu zniknąć, żeby tylko nie czuć na sobie tych wścibskich spojrzeń innych ludzi. Dopiero wibracja mojego telefonu wybudza mnie z transu, w którym trwałam. Po omacku szukam komórki wśród przedmiotów, nadal leżących na betonowej kostce. W końcu czując ją pod palcami w pośpiechu naciskam zieloną słuchawkę, mając nadzieję, ze Łukasz postanowił mi zrobić mało śmieszny żart.
- Tak? – za wszelką cenę próbuję nadać swojemu głosowi jak najbardziej naturalny tom, niestety z marnym skutkiem
- Dyśka?! Ty płaczesz? – zmartwiony głos mojego przyjaciela po drugiej stronie dodaje mi otuchy – Co się stało?
- On mnie zostawił, Michał. Łukasz ze mną zerwał.
- Gdzie teraz jesteś?
- Naprzeciwko parku.
- Nie ruszaj się stamtąd! Zaraz po ciebie przyjadę…

Niezdarnie poprawiając ramiączko torby, które co chwila zsuwa się z mojego ramienia, przeklinam to, że mój samochód nie miał kiedy odmówić posłuszeństwa tylko właśnie dzisiaj, gdy po pracy musiałam zrobić zakupy. Obładowana siatkami wychodzę przed sklep licząc na cud i właśnie wtedy dostrzegam Bąkiewicza. Oparty o maskę swojego auta uśmiecha się delikatnie w moim kierunku, a widząc moją błagalną minę szybkim krokiem podchodzi do mnie i zapiera ciężkie reklamówki. W przelocie muskając swoimi wargami moje śmieje się cicho spuszczając wzrok na pakunki.
- Jezu, kobieto co ty tam kupiłaś?
- Twój obiad na najbliższe dni, kochanie.
Odwzajemniając gest oddycham z ulgą i wreszcie poprawiam torebkę tak jak należy. Idąc ramię w ramię z mężem mimowolnie się uśmiecham widząc, w jakim dobrym humorze jest.
- Przyznaj się Bąkiewicz, wygrałeś w totolotka?
- Lepiej. – podchodząc do samochodu Michał kładzie zakupy do bagażnika – Strzelaj dalej.
Zajmując miejsce pasażera napawam się chwilą normalności, która w reszcie nastała w naszym małżeństwie. Aż nie mogę w to uwierzyć, że ma to miejsce dosłownie kilka dni po moim spotkaniu z Łukaszem. Co prawda od tego czasu nie kontaktowałam się z Żygadło, niemniej jednak nie miałam pewności, że brunet, przez czysty przypadek, dowie się o moim kłamstwie.
- Dostałeś jakieś spadek po paskudnie bogatej ciotce?
- Lepiej.
- Wiem już! Wymieniłeś żonę na lepszy model. Wiesz młodsza, piękniejsza, inteligentniejsza i tak dalej. – śmiejąc się wygodniej opieram się w fotelu, a kątem oka zerkam na męża
- Naprawdę myślisz, że mógłbym znaleźć lepszą od ciebie, Kocie? – zapinając pas bezpieczeństwa przyjmujący kładzie swoją dłoń na moim kolanie – Nie ma nikogo, nie było i nigdy nie będzie.
Jego delikatny dotyk, który czuję przez cienki materiał spodni jak zwykle działa na mnie kojąco. Odprężając się pozwalam na tą nieznaczną pieszczotę jednocześnie przymrużając powieki.
- Po za tym powiedz mi gdzie znalazłabyś takiego młodego, przystojnego, wysportowanego i niezwykle inteligentnego męża jak ja, co? – jego radosny śmiech roznosi się po całym samochodzie – Muszę przyznać, że szczęściara z Ciebie.
Nie mogąc powstrzymać uśmiechu żartobliwie uderzam go pięścią w ramie. Właśnie tego nam ostatnimi czasu brakowało – uczucia swobody we własnym towarzystwie. Kilka tygodni temu nasz świat stanął na głowie, na początku czekała nas przeprowadzka, potem pojawił się Łukasz, a razem z nim kolejne niedomówienia, sprzeczki i kłamstwa. Myślałam, że minie jeszcze dużo czasu zanim nasze życie się unormuje, a tymczasem teraz kiedy siedząc obok Michała widzę charakterystyczne dołeczki w jego policzkach, nie marzę o niczym innym jak tylko o tym, żeby ten stan trwał wiecznie. Oczywiście wiem, ze prędzej czy później będę musiała powiedzieć mojemu mężowi o obietnicy danej rozgrywającemu, ale na pewno nie teraz i nie tutaj.
- A więc powiesz mi co takiego się stało, że masz taki dobry humor?
- Udało mi się ubłagać prezesa o wolny weekend w drugim tygodniu grudnia. I w końcu będziemy mogli spędzić twoje urodziny jak cywilizowani ludzie.
- Naprawdę?
- Powiem więcej. Dzwoniłem już do rodziców i 13 grudnia odwozimy Olę do nich, a sami jedziemy do Zakopanego spędzić dwa dni tylko ze sobą. Co ty na to?
Pociągając go za poły płaszcza w swoim kierunku łączę nasze wargi w długim, namiętnym pocałunku. Perspektywa spędzenia weekendu jedynie w towarzystwie męża brzmi niezwykle kusząco. W myślach liczę dni, które dzielą nas od wolnego i nawet duża ich liczba wcale nie psuje mojego nastroju.
- Nie wiem za co to było, ale bardzo mi się podobało. – kończąc niewinną pieszczotę Bąkiewicz wnętrzem dłoni gładzi mój lekko zaróżowiony policzek – Mam powtórzyć jeszcze raz to co powiedziałem, żebym mógł liczyć na podobnego buziaka.
- Wariat – śmiejąc się z delikatnie kręcę głową
- Ale za to twój wariat.
- Masz rację. – biorąc głęboki wdech rozsiadam się wygodniej w fotelu pasażera – A właśnie, wariacie, gdzie jest nasze dziecko?
- U Murków. Wracając do domu wstąpimy po nią, a potem przyrządzimy jakąś dobrą kolację. Jestem piekielnie głodny.
- A na co masz ochotę?
- Głownie to na ciebie w sosie własnym.
Nie mogąc powstrzymać głośnego śmiechu delikatnie mierzwie mu ręką włosy i tak już ułożone w charakterystycznym, artystycznym nieładzie. Jakkolwiek Michał jest niepoprawny, to najważniejsze jest to, że nadal jest tylko mój…

***

Przepraszam! Że tak powiem poprzednim odcinek zdawało mi się, że wreszcie przeszłam ten ciężki etap opowiadania, w którym starasz się, a mimo wszystko nic ci nie wychodzi. Niemniej jednak to co opublikowałam wyżej diametralnie zmienia sytuację. Odcinek zupełnie o niczym, wymęczony, wręcz nijaki. Na dodatek jeszcze jestem spóźniona. Naprawdę przepraszam!

Jednocześnie, jeśli ktoś miałaby ochotę na dyskusję na temat książek, filmów, grafiki itd., to gorąco zachęcam do odwiedzania


czyli nowego, wspólnego projektu Lady Spark oraz Tea! Pozdrawiam!

9 komentarzy:

  1. Jest tak...beztrosko :) Mogłabym o nich czytać,i czytać,a w szczególności o takim Kochanym Michale :) Wierzę,że już przetrwali te złe momenty,a kolejne ich tylko ze sobą scalą. Są małżeństwem,muszą sobie ufać. Wiem,że pewnie Łukasz tak szybko nie odpuści,ale mam nadzieję,że nie dopnie swego.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak tak patrzę na tą retrospekcję, to właściwie nie ma się co zastanawiać, czy wybrać Michała, czy też Łukasza. On już miał szansę i jej nie wykorzystał, teraz najważniejszy jest Misiek i tyle w temacie.
    Obojgu przyda się taki wolny weekend. Spędzą w końcu razem trochę czasu, bez Olci, odpoczną. Z daleka od Ziomka, to plus. Tylko dlaczego boję się, że to wcale nie będzie takie proste? Proszę, nie mieszaj za bardzo :)
    Pozdrawiam cieplutko, Anna. :*
    /releve-moi/

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak jak napisała Ania Łukasz miał już swoją szansę i powinien zostawić główną bohaterkę w spokoju. Zwłaszcza, że ta ułożyła sobie życie i jest szczęśliwa.



    Zapraszam do siebie: http://otworz-sie-na-nowe.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Łukasz już swoją szansę miał i teraz powinien trzymać się z dala od Bąkiewiczów!! Podoba mi się to jak oni się do siebie odnoszą, choć boję się, że Michał się dowie, ze żona za jego plecami spotkała się z rozgrywającym. Mimo wszystko nie powinna mieć takich tajemnic przed mężem!

    OdpowiedzUsuń
  5. wymęczony?? nijaki?? Tobie chyba huragan Ksawery zaszkodził. Przyznaj, że nieźle Cię wywiało. Chciałam napisac przeleciał, ale... :D lubię takiego Bąkiewicza. i czekam na wyjazd do Zakopca :D no i na to, kiedy się wszystko schrzani :p

    OdpowiedzUsuń
  6. Jesteś dla siebie zbyt surowa!! Kurcze zawsze jak czytam o zerwaniu to jakoś źle mi się na sercu robi, nie wiem czuje ten ból bohaterki i w tym wypadku było identycznie. Wiesz co uwielbiam czytać o szczęśliwym małżeństwie Bąkiewiczów. Widzę że Edyta odetchnęła po spotkaniu z Łukaszem i teraz jest już spokojniejsza, ami Michał jak widać też w wyśmienitym humorze. boje się że to jednak długo nie potrwa

    OdpowiedzUsuń
  7. To się Łukasz zachował jak cham! Dał Edycie nadzieję na coś więcej, a potem jak gdyby nigdy nic mówi jej, że jest za młody na stały związek. No naprawdę! Mógł się wcześniej zastanowić, a nie tak z dnia na dzień. Na całe szczęście Bąku znalazł się we właściwym miejscu i we właściwym czasie.
    Z jednej strony cieszę się, że między małżeństwem wszystko jest dobrze, ale podejrzewam, że takie zatajenie sprawy przez Michałem może się źle dla nich skończyć.
    I nie gadaj głupot kochana, bo jak zawsze piszesz wspaniale! ;D

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziś natrafiłam na tą historię i początkowo przeczytałam ją ze względu na bohaterów ale teraz jak już przeczytałam wszystkie rozdziały które dotychczas dodałaś powiem ci wow wow i jeszcze jedno wielkie WOW. Myślałam,że ja mam kreatywną wyobraźnie ale niestety moja kreatywność w porównaniu z twoją się chowa. Bardzo uspokoiły mnie ostatnie zdania w tym rozdziale, że wszystko w małżeństwie Bąkiewiczów jest ok i zastanawiam się kiedy coś Łukasz namiesza i czy Edyta da się mu omotać?
    Zapraszam też do siebie na nową historie o pewnej nierozważnej siatkarce i nierozważnym szczypiorniście
    http://jedna-historia-tysiace-ulic-i-serc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Och Michał :) Tak mnie rozczulił tą końcówką :) Naprawdę, facet ze złota po prostu :) nic dodać nic ująć ;) Troskliwy, czuły, kochany :)
    A to wspomniane zerwanie... Największy błąd w życiu Łukasza i tyle.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń