Tylko jeden, ostatni taniec


Ukradkiem spoglądając na siedzącego obok mnie męża uśmiecham się delikatnie widząc jak brunet wręcz tryska dobrym humorem. Obawiałam się dzisiejszego dnia. Klubowe ostatki z pewnością nie były Michałowi na rękę wiedząc, że również i Łukasz będzie się na nich, jednak odkąd przyszliśmy do restauracji, w której AZS Częstochowa zdecydowała się dzisiejszego wieczoru bawić, Bąkiewicz nawet nie zwrócił na Żygadło uwagi. Co prawda ja, co jakiś czas czuję na sobie badawcze spojrzenie rozgrywającego, jednak dopóki ten nie robi nic złego, staram się to ignorować.
- No dobrze, my tu gadu-gadu, ale lepiej niech państwo Bąkiewicz powiedzą, kiedy zamierzają postarać się o rodzeństwo dla Oli. – rozbawiony głos Dawida Murka, z którym siedzimy przy jednym stoliku, wyrywa mnie z rozmyślenia
Delikatnie kręcąc głową oddalam od siebie wszystkie niewygodne myśli oscylujące wokół Łukasza. Spoglądając na przyjmującego śmiejąc się wzruszam ramionami. W sumie już od dawna nie rozmawialiśmy z Michałem na temat drugiego dziecka. Gdy mieszkaliśmy jeszcze w Piotrkowie marzyliśmy o kolejnym maleństwie, niemniej jednak teraz każde z nas miało tyle na głowie, że chyba podświadomie unikaliśmy rozmowy o powiększeniu rodziny.
- A co ty tak się martwisz o naszych potomków? – mąż spoglądając na mnie kątem oka uśmiecha się delikatnie w stronę przyjaciela
- Latka lecą, Bąku. Nie jesteś już takiej pierwszej młodości, a chyba chodzenie na wywiadówki, jako dziadek nie można nazwać twoim największym marzeniem, prawda?
Śmiejąc się głośno Bąkiewicz kładzie swoją dłoń na moim udzie, delikatnie je masując.
- Spokojnie Dawid, jeśli tylko postaramy się o jakiegoś brzdąca ty dowiesz się o tym, jako pierwszy, dobra?
- Umowa stoi.
Na chwilę w całym pomieszczeniu zapada cisza, podczas której zespół przygotowuje się do zmiany repertuaru na znacznie spokojniejszy i wolniejszy niż dotychczas. Nie mogąc oprzeć się pokusie delikatnie muskam swoimi wargami pokryty delikatnym zarostem policzek Michała. Krzyżując nasze spojrzenia siatkarz uśmiecha się szeroko, a w jego policzkach pokazują się urocze dołeczki, które tak uwielbiam.
- Można prosić do tańca? – znajomy niski głos tuż za nami, sprawia, że mimowolnie się prostuję
Boję się spojrzeć w tamtym kierunku, wiedząc, kto stoi za naszymi plecami. Uśmiech, który jeszcze przed chwilą gościł na twarzy Bąkiewicza momentalnie znika.
Czując na sobie badawcze spojrzenia znajomych wstrzymuję powietrze. Wiem, że nie powinnam była godzić się na wspólny taniec, ale z drugiej strony nie chciałam, aby wszyscy brali nas na języki, tym bardziej, że Łukasz nie odpuszcza i cały czas stoi tuż obok z wyciągniętą dłonią.
- Tylko jeden taniec. – mówię tak cicho, aby tylko Michał mógł to usłyszeć, po czym niepewnie odwracam się w kierunku Żygadło
Kiedy nasze palce ostrożnie się stykają po całym moim ciele przechodzi przyjemny, ciepły dreszcz. Idąc w stronę parkietu staram się zupełnie ignorować przeszywające mnie na wskroś spojrzenie męża. Muzyka, bardzo wolna i nastrojowa, sprawia, że rozgrywający delikatnie obejmuje mnie w pasie. Jedną dłoń łączę z jego, drugą, lekko bojaźliwie, kładę na jego ramieniu.
- Rozluźnij się, jesteś strasznie spięta. – jego szpet tuż nad moich uchem sprawia, że mimowolnie się uśmiecham
Oddając się muzyce pozwalam, aby nasze ciała lekko stykały się ze sobą we wspólnym rytmie. Delikatna woń ulubionych perfum siatkarza od razu nasuwa na myśl, wszystkie dobre chwile, które spędziliśmy w swoim towarzystwie: nasze pierwsze spotkanie, pierwszy pocałunek, pierwszy raz…
- Wyglądasz pięknie. – jego ciepły oddech na mojej szyi przyjemnie drażni nagą skórę
- Łukasz, proszę cię…
- Mówię jak jest, Dyśka. Michał nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, jakim jest cholernym szczęściarzem. – dłoń mężczyzny minimalnie schodzi w dół mocniej przyciskając nasze ciała do siebie – Każdy facet chciałby być na jego miejscu… ja też.
Oddychając płytko kieruję swój wzrok na jego twarz. Para czekoladowych tęczówek uparcie się we mnie wpatruje, sprawiając, że moje nogi zaczynają odmawiać posłuszeństwa, a serce niebezpiecznie przyśpiesza.
Edyta, opanuj się!
Nie mogę tak reagować, powinnam jak najszybciej odwrócić wzrok, ale po prostu nie jestem w stanie tego zrobić. Pewniej chwytając jego dłoń odwzajemniam spojrzenie i dopiero niewielki ruch gdzieś z boku mnie otrzeźwia. Kątem oka dostrzegając Michała, który w pośpiechu narzuca na siebie marynarkę i kieruje się w stronę tarasu, czuję się podle. Nawet nie chcę sobie wyobrażać jak musi się w tej chwili czuć. Najchętniej w tym momencie wybiegłabym za  nim, ale Żygadło, jakby instynktownie, wzmacnia uścisk na mojej talii sprawiając, że nasze ciała niebezpiecznie ocierają się o siebie.
- Poczekaj, piosenka zaraz się skoczy. Nie zachowuj się tak on.
Wiem, że w pewnym sensie rozgrywający ma rację. Gdybym tak po prostu poszła teraz za brunetem, zostawiając Łukasza na środku parkietu, ludzie od razu wyczuliby, że pomiędzy naszą trójką coś jest na rzeczy. Już i tak niezbyt przyjacielskie stosunki obu siatkarzy dają innym pole do wymyślania przeróżnych historii, a taka sytuacja tylko jeszcze bardziej rozbudziłaby ich wybujałą wyobraźnie.
- Edyta…
- Nie mów nic, Łukasz. – nie chcę już nic więcej słyszeć w obawie przed tym, że Żygadło powie o kilka słów za dużo – Proszę cię, nie teraz.
Pomimo tego, że nadal tańczymy nie znajduję w sobie odwagi, aby spojrzeć mu w oczy. Mój wzrok mimowolnie cały czas spoczywa na przezroczystych drzwiach tarasu, za którymi widzę palącego Bąkiewicza. Kiedy melodia się kończy czuję jak usta rozgrywającego delikatnie muskają wierzch mojej dłoni. Spoglądam na niego zaskoczona, jednocześnie widząc jak mężczyzna sięga drugą dłonią do kieszeni swojej marynarki i wyciąga z niej niewielką karteczkę. Niepostrzeżenie dla nikogo wciska mi kawałek papieru w dłoń uśmiechając się łobuzersko, po czym odwraca się i idzie w kierunku swojego stolika. Próbując uspokoić drżenie rąk delikatnie rozwijam kartkę, chowając ją we w ich wnętrzu. Na białym papierze widnieje numer telefonu, adres, zapewne Łukasza oraz krótka wiadomość: „Zadzwoń. Przyjedź. Zrób cokolwiek. Będę czekał.

- Żartujesz Łukasz, prawda? – lekko c kręcąc głową resztką sił próbuję powstrzymać łzy, które nagromadziły się pod moimi powiekami – Powiedz, że to żart.
- Jestem śmiertelnie poważany. Edyta. To koniec, nie mogę już dłużej udawać, że jest dobrze. Duszę się w tym związku, zrozum. – jego dłonie delikatnie zaciskają się na moich, mocno ze sobą zaciśniętych
- Przecież mówiłeś, że mnie kochasz, że jestem dla ciebie najważniejsza. A teraz co, tak po prostu mnie zostawiasz i wyjeżdżasz? – nie mam już siły dłużej udawać silną, spoglądając w jego pozbawioną jakiegokolwiek wyrazu twarz, pozwalam, aby pojedyncze kropelki słonej cieczy spływały po moich bladych policzkach
- Kochałem, przynajmniej tak mi się zdawało. Ale nie jestem dobrym materiałem na narzeczonego, muszę się wyszumieć, wybawić, jestem jeszcze młody całe życie przede mną. – pochylając się nade mną jego wargi delikatnie muskają mój policzek – Mam nadzieję, że to zrozumiesz, Dyśka...


***
Witam. Wiem, wiem. Miałam być dawno temu, miało być dobrze, ale wyszło jak zwykle. Muszę Wam się przyznać, że bardzo poważnie rozważam zawieszenie opowiadania – nie mam ostatnio ani siły, ani weny dalej go prowadzić.

7 komentarzy:

  1. Właśnie przez wzgląd na to,co stało się dawno temu Edyta powinna kopnąć Żygadło między...oczy! Nie znoszę Go, mimo,iż poza opowiadaniem Go szanuję,i lubię. Tutaj jest nieznośny,i robi wszystko,by zniszczyć małżeństwo Bąkiewiczów. Nie dziwię się,że Michał tak reaguje,ja sama pewnie miałabym dość wszystkiego. Wydaje mi się,że Bąkiewicz wystarczająco dużo się nacierpiał,by teraz znów przez to przechodził. Nie zazdroszczę mu.
    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  2. Co ta Dyśka wyprawia? Powrót do przeszłości to nie jest dobre wyjście, a Łukasz ciągle nie jest materiałem na życiowego partnera. Jego zachowanie i perfidny podryw właśnie o tym świadczy. Wydaje mi się, że budzą się w niej stare młodzieńcze uczucia i jej małżeństwo jest zagrożone. Michał jest zazdrosny i jak widać ma powody, chyba wyczuł, że coś jest na rzeczy. Bez powodu szopki by nie odstawiał.

    Mam nadzieję, że jednak tego opowiadania nie zawiesisz, bo skręci mnie z ciekawości co dalej:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Żygadło to kawał dupka który maci Edycie w głowie. Teraz chciałby być na miejscu Michała! To niech sobie przypomni ze sam z tego miejsca zrezygnował. Reakcji Edyty na wspólny taniec nie dziwę się bo i mnie zdarza sie tak zareagować gdy w pobliżu jest moja dawna miłość tyle że ja potrafię oprzytomnieć a Edyta chyba tkwi w jakimś pół śnie. Niech ona sobie przypomni jak zachował sie Łukasz te kilka lat temu, niech nie da się zwieść jego słówkom i podchodom bo to się źle skończy

    OdpowiedzUsuń
  4. matko z ojcem, Edyta chyba dawno na dupę nie dostała!! Bąku powinien spotkać się z Ziomkiem i rozwiązać sprawę po męsku, a nie udawać urażoną panienkę!! O!! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Bąkiewicz zachowuje się jak małe obrażone dziecko... I znowu okropnie mnie irytuje. Dlatego mam nadzieję, że Edyta pojedzie do Łukasza i obudzi w sobie na nowo uczucia, które tak głęboko ukrywa ! Ewidentnie widać, że Łukasz nie jest jej obojętny! Czekam niecierpliwie co będzie dalej - obym się nie pomyliła, co do dalszego ciągu opowiadania :)

    Kochana nie martw się, ja od miesiąca nie mogę nic dodać- raz przez sesje a dwa, totalny brak weny, totalny. Wszystkie pomysły mi wyparowały i napisanie czegokolwiek, kończy się zamknięciem pustej strony Wordu ;/ ale miejmy nadzieję, że to minie !
    Buziaki :***

    OdpowiedzUsuń
  6. Kurcze. Przeczytałam już dawno i nie skomentowałam ;( Nie wiem czemu. Mam takie dziwne wrażenie, że Bąku się boi o swoją żone i o to, że jak Łukasz wrócił to wszystko może wrócić między nimi xd ale zdanie. Żygadło też się uparł i koniecznie chcę się zaprzyjaźnić. Pewnie na miejscu Bąka też bym postąpiła tak samo i się zdenerwowała, a jego zazdrość może mu poważnie zaszkodzić. W sumie teraz przypomniało mi się, że często jest tak, że ktoś troszczy się o to, żeby nie skrzywdzić osoby na której zależy tej osobie, a jest tak, że ta osoba, której niechcieliśmy krzywdzić,
    skrzywdzi nas. Nie wiem czy wiesz o co mi chodzi i wgl ten komentarz jest taki bez ładu i składu za co przepraszam. W każdym razie jestem, komentuje i Edyta ma pilnować Bąka i nie dać się uwieść Żygadle.
    Przepraszam za błędy ale jestem na fonie

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział jak zwykle cudowny :)
    Bąku chyba jednak powinien raz na zawsze porozmawiać z Ziomkiem . :P
    I skończyć to wszystko i żyć dalej szczęśliwie z Edytą :)
    Czekam na nn :) Zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń