Uśmiechając się delikatnie pod nosem ostrożnie kołyszę w dłoni pełen kieliszek wina. Spoglądając nieśmiało na Łukasza z nieukrywanym zaciekawieniem przysłuchuję się jego historii. W sumie sama nie wiem, w którym dokładnie momencie pozwoliłam, aby nasze kontakty przybrały taki, a nie inny obrót. Wszystko zaczęło się od niepozornych SMS-ów, jednak szybko przerodziło się w coraz dłuższe rozmowy i kolejne spotkania na mieście, aż w końcu, po ponad dwóch miesiącach namów przystałam na propozycję Żygadło i zgodziłam się przyjść do niego na kolacje. Wiem, że nie powinnam była oszukiwać Michała, ale my naprawdę nie robiliśmy nic złego. Za każdym razem tylko rozmawiamy – opowiadamy sobie o tym co działo z nami przez te wszystkie lata; co robiliśmy; gdzie byliśmy. Oboje umiejętnie staramy się omijać temat naszego związku, jakby w obawie przed tym, że wyciągnięcie na światło dzienne wszystkich wspomnień mogłoby tylko niepotrzebnie nam zaszkodzić. A ja chcę utrzymywać z Łukaszem kontakt, chcę się z nim spotykać, widzieć jak się uśmiecha, jak zabawnie mruży powieki podczas układania swojego nieładu na głowie. Naprawdę mi go brakowało. Może i jestem głupia, może już do końca oszalałam, ale nadal go kocham. Przez te wszystkie lata byłam przekonana, że Żygadło to temat zamknięty, a tymczasem teraz, kiedy jest tuż obok mnie, kiedy czuję unoszący się w powietrzu zapach jego ulubionych perfum i słyszę jego głos, to wszystko wydaje mi się tak bliskie. Znów czuję się jak zakochana po uszy szesnastolatka, której świat kręci się wokół jednej osoby.
Łukasz.
Jestem okropna. Chcąc, chociaż przez krótką chwilę poczuć się tak jak dawniej zupełnie gubię się w swoim życiu. Okłamuję i ranię wszystkich na około – Michała, Olę, Łukasza i przede wszystkim siebie, ale nie mogę nic na to poradzić, że rozgrywający już na zawsze pozostanie dla mnie kimś ważnym, kimś kto pokazał mi czym jest miłość i nauczył mnie kochać. A Michał? Jego oczywiście też kocham. Na swój pokręcony sposób każdego z nich darzę uczuciem, tylko, że te tak bardzo się od siebie różniącym.
- Dyśka, wszystko w porządku?
Znajomy szept wyrywa mnie z natłoku własnych przemyśleń. Lekko kiwając głowa uśmiecham się w kierunku Żygadło, uważnie mu się przyglądając. Aż trudno w to uwierzyć, ale czas w jego przypadku naprawdę podziałał na korzyść. Już nie był tym wątłym chłopcem, którego marzeniem było w przyszłości stać się najlepszym rozgrywającym świata. Teraz, tuż obok mnie, siedział rosły, pewny siebie mężczyzna, który na dobrą sprawę wygrał wszystko co można było wygrać – nie musiał dalej walczyć o sławę, tytuły czy uznanie – on już to wszystko miał i jak dla mnie był najlepszy. Idealny w każdym calu.
- Nic mi nie jest. Po prostu się zamyśliłam.
- Może zanudzam cię swoimi monologami? Przepraszam, ja tylko chciałbym powiedzieć ci wszystko. Co robiłem, co zwiedziłem, kogo poznałem. Wiem, że może czasem przynudzam, ale…
Śmiejąc się spoglądam na niego uważnie.
- Nie zanudzasz mnie Łukasz. To wszystko jest naprawdę ciekawe, a ja tylko zastanawiałam się… - w ostatniej chwili zdaję sobie sprawę, do czego chciałam mu się przyznać, spuszczając głowę uśmiecham się nerwowo – Z resztą nieważne. To i tak nie ma znaczenia.
- A jeśli jednak ma? Powiedz mi nad czym się zastanawiałaś. Chcę to wiedzieć.
Unikając jego przenikliwego spojrzenia obejmuję dłońmi kieliszek i unosząc go do ust upijam spory łyk wina. Powinnam była ugryźć się w ten cholerny język, zamiast schodzić na temat tak drażliwy dla nas obojga. A teraz było już za późno, Łukasz tak łatwo nie odpuści, wiem to.
- Więc jak będzie, Dyśka? Powiesz mi?
Biorąc głęboki wdech mocniej zaciskam dłonie na szklanym naczynku. W końcu i tak musiało do tego dojść, a ta rozmowa i tak nas nie ominie.
- Zastanawiałam się nad tym, jakby to było gdybyśmy razem zwiedzali wszystkie te miejsca, o których opowiadasz. – ze wzrokiem wciąż utkwionym w swoim kieliszku za wszelką cenę staram się nadać swojemu głosowi jak najbardziej naturalny ton – Jak to by było gdybyśmy oboje podróżowali, poznawali nowe osoby, poznawali cały świat… razem. – pomimo najszczerszych chęci nie mogę zapanować nad pierwszymi kropelkami łez, które niekontrolowane chcą wydostać się spod moich powiek – Zastanawiam się dlaczego to nie ja zasługiwałam na miano twojej żony, dlaczego mnie wtedy zostawiłeś i dlaczego mimo tego wszystkiego nadal tak cholernie mi na tobie zależy, Łukasz.
- Dyśka… - jego ciepłe dłonie obejmują moje ostrożnie wysuwając z nich naczynko z winem i odstawiają go na stolik – Przecież wiesz, że ja…
- Nie, Łukasz. Nie kończ, proszę nie mów tego. Po prostu zapomnijmy o tym, że to powiedziałam, dobrze? – szybko zacierając z policzków pierwsze oznaki słabości wstaję z miejsca – Ja w ogóle nie powinnam była tu przychodzić. Przepraszam, lepiej już pójdę.
Chcę stąd uciec i być jak najdalej od Żygadło, od tego przeklętego uczucia, od tych wszystkich wspomnień. Popełniłam błąd godząc się na te spotkanie, gdybym tylko wiedziała…
… jego silna dłoń pewnie łapie mój nadgarstek i zdecydowanym ruchem pociąga mnie wprost w jego ramiona. Malinowe wargi mężczyzny niemal natychmiast odnajdują drogę do moich łącząc je w długim namiętnym pocałunku, na który tyle czasu czekałam. Wzdychając lekko całkowicie się poddaję jego pieszczotom, ignorując głośny krzyk rozsądku. Duże dłonie siatkarza sprawnym ruchem rozpinają zamek mojej sukienki, pozwalając jej wolnym ruchem zsunąć się z moich ramion.
- Jesteś taka piękna, Edyta – szepcąc delikatnie muska swoimi wargami kącik moich ust – Najpiękniejsza.
Delikatnie drżę pod wpływem ciepła rąk Łukasza, jednak nie wzbraniam się przed jego kolejnymi gestami. Nie przerywając pocałunku dłonie bruneta zaczynają zjeżdżać niżej ponownie poznając fakturę mojego ciała, które jakby było stworzone tylko do jego dotyku.
- Nigdy nie przestałem Cię kochać, Dyśka…
Zachłanniej oddając coraz śmielsze pocałunki w pośpiechu rozpinam guziki jego idealnie wyprasowanej koszuli. Niebezpieczne ciepło, rozchodzące się po całym moim podbrzuszu pokazuje mi jak bardzo go pragnę… jak mocno chcę go poczuć w sobie… stać się z nim jednością… znów być jego kobietą.
Do naszych uszu dochodzi cichy dźwięk mojego telefonu, żadne z nas jednak nie reaguje. Charakterystyczny dzwonek, ustawiony tylko dla jednej osoby, oznajmia mi, że to Michał próbuje się ze mną skontaktować. Jednak w tym momencie nie ma to dla mnie żadnego znaczenia. Liczy się tylko Żygadło.
- Tak bardzo za tobą tęskniłam, Łukasz…
- Pięknie wyglądasz. – jego ciepły bas nad uchem i uścisk silnych dłoni na mojej talii sprawia, że mimowolnie się uśmiecham
- Dziękuję.
- Ale nie musisz się tak dla niego stroić. – poważniejąc spoglądam na niego niepewnie
- To wcale nie dla niego. Idę tam tylko i wyłącznie z twojego powodu, przecież to przedsezonowa kolacja.
- Jeśli robisz to dla mnie to zostańmy w domu i darujmy sobie ten cały cyrk.
Przenikliwe spojrzenie czekoladowych tęczówek paraliżuje mnie. W pośpiechu spuszczając głowę mocniej zaciskam palce na, porządnie już zawiązanym, krawacie.
- Wiesz, że nie możemy tak zrobić. To twój nowy klub, jak to będzie wyglądać gdy wszyscy pojawią się kolacji tylko nie ty?
- On też tam będzie.
- I co z tego? – za wszelką cenę staram się, aby drżący głos mnie nie zdradził
Unosząc głowę napotykam przenikliwe spojrzenie męża.
- Cholernie się denerwuję.
Splatając swoje dłonie za jego szyją staję na palcach i wargami subtelnie muskam prawy kącik jego ust. Czując pewniejszy uścisk jego silnych dłoni po moim całym ciele rozchodzi się przyjemna fala ciepła niosąca za sobą uczucie ulgi.
- To już przeszłość, Michaś. – jeszcze nigdy wcześniej niczego nie byłam tak pewna jak tego krótkiego zdania – Niewygodna, pełna złych chwil przeszłość, o której najlepiej zapomnieć.
- Boję się, że jego pojawienie się tylko wszystko schrzani, a nie chcę cię stracić, Dyśka.
- Nigdy mnie nie stracisz. – delikatnie się uśmiechając mocniej wtulam się w umięśniony tors mężczyzny – Obiecuję.
**
Sama w to nie wierzę, ale jestem! Bardzo długa nieobecność dała mi się mocno we znaki i mimo ogromnych chęci nie mogłam wykrzesać w tym odcinku tego, co chciałam Wam przekazać. Mam nadzieję, że z każdym kolejnym będzie już zdecydowanie lepiej… bo widzicie, ja chyba wracam. Pozdrawiam i do zobaczenia za tydzień.
Misiek już na zawsze będzie jednym z moich ulubionych siatkarzy,ale fakt, że tak go potraktowano... nie jest miło, i nie wiem,co się stało, bądź stanie, nie zasłużył na to. Tym bardziej, że to już drugi raz... Nie zazdroszczę mu, i nigdy nie zrozumiem Dyśki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Jeje :* Doczekałam się rozdziału :)
OdpowiedzUsuńWbrew wszystkim i wszystkiemu co stworzone chcę aby Dyśka i Łukasz byli razem już na zawsze <3
Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :*
Pozdrawiam :*
Pozwolisz, że sobie krzyknę? CIESZĘ SIĘ, ŻE WRESZCIE JESTEŚ:). No, ulżyło mi!
OdpowiedzUsuńKurczę, to nie może się dobrze skończyć. Dyśka uległa Łukaszowi i pozwoliła żeby dawne uczucie wróćiło. Tam gdzieś czeka na nią kochający mąż, Który zapewne nie dzwoni bez powodu. Boże, ale to wszystko się poplątało, aż boję się myśleć jak bardzo Dyśka skomplikowała życie Sobie, Michałowi, Łukasszowi i swojej małej córeczce. Zdrada to jeden z najgorszych występków przeciw małżeństwu i tego już się do końca poskładać nie da! Biedny Michał!
zdradziła Bąka?? Bączka?? Bączusia?? Michasia?? nie wierzę... nie wierzę... muszę się napić!! i co teraz będzie?? Michał obije pysiaka Łukiemu,prawda?? powiedz, że prawda, proszęęęęęęęęęęęęęę!!
OdpowiedzUsuńNie wiem co powiedzieć, chyba po raz pierwszy w życiu mając na uwadze, jak ogromną gadułą jestem. Z jednej strony uwielbiam Łukasza, zarówno jako zawodnika jak i charakternego człowieka. Z drugiej strony jednak jest też Michał, którego również bardzo lubię. No i sprawa jest taka, że Edyta dopuściła się jawnej zdrady. Nie wiem, czy można czuć coś silnego jednocześnie do dwóch osób. Mam nadzieję, że sprawdzając to Edyta nie spali się za bardzo.
OdpowiedzUsuńNie podoba mi się jej tłumaczenie spotkań z Łukaszem. Co z tego, że to tylko wino i rozmowy. Zwłaszcza, że potem doszło zdarzeń, których wcale nie można nazwać przyjacielskich. Dziewczyna musi się zdecydować na któregoś z nich. Szkoda tylko, że na tym wszystkim cierpi małe dziecko.
Bardzo się cieszę, że wracasz. Nie wyobrażam sobie tego naszego małego siatkarskiego światka bez Twoich opowiadań :*
Pozdrawiam serdecznie, Anna.
/releve-moi/
A jednak obawy Michała były jak najbardziej uzasadnione. Biedna Blanka wpadła w sidła Łukasza, a on i tak raczej nie wiąże z nią poważnych planów. Zrobił to dla własnej przyjemności i żeby utrzeć nosa Michałowi.
OdpowiedzUsuńJa wolę nie myśleć, co będzie czuł Bąku. Ziścił się jego koszmar.
Pozdrawiam
Bałam się że już nie wrócisz, ciężko jest o powrót po przerwie. Ale jesteś i cieszy mnie to. To co wydarzyło się w rozdziale już cieszy mnie mniej bo jak dosłownie wiedziałam że prędzej czy później tak to się właśnie skończy. Miłość do osób które kiedyś kochaliśmy chyba nigdy tak naprawdę nie wygasa do końca, ważne żeby nie rozbudzać jej na nowo tu Edyta i Łukasz to zrobili i poniosą konsekwencję tego czyny podejrzewam że poważne
OdpowiedzUsuń