Biorąc głęboki wdech niepewnie spoglądam na nasz dom, gdzie w salonie pali się światło. Wiem, że Michał nie śpi. Cały wieczór próbował się do mnie dodzwonić, a ja uparcie ignorowałam wszystkie połączenia, aż w końcu wyłączyłam telefon. Nie miałam odwagi odebrać, a co dopiero mówić o rozmowie, która przecież jest nieunikniona. Nie teraz, nie po tym wszystkim, co miało miejsce pomiędzy mną i Łukaszem… tym bardziej, że to było coś fantastycznego, coś czego tak bardzo mi brakowało i coś za czym tak cholernie tęskniłam. Znów byłam jego kobietą i nic innego nie miało najmniejszego znaczenia. Nawet nie staram się dopuścić do swojej świadomości konsekwencji swojego postępowania. To przecież nie jest zbrodnia, że tej jeden jedyny raz chciałam znów być tylko jego?
Łukasz…
Widząc delikatny ruch firanki w oknie mimowolnie mocniej zaciskam pięści. Nie mogę już dłużej czekać i muszę w końcu zmusić się do rozmowy z Michałem. Oczywiście nigdy nie dowie się o mojej zdradzie. Mimo tego, że kocham Łukasza, muszę również pamiętać o tym, że mam swoją rodzinę – córkę i męża, których nie mogę tak po prostu stracić. Ich też kocham… na swój pokręcony sposób, chcę żeby cała trójka była szczęśliwa. Tylko czy istnieje takie rozwiązanie?
Niepewnym siebie krokiem idę w kierunku domu i kiedy wchodzę na pierwszy schodek ganku drzwi wejściowe otwierają się, a w progu pojawia się Michał. W luźnym dresie, z włosami ułożonymi w artystycznym nieładzie spogląda na mnie uważnie swoimi tęczówkami w kolorze mlecznej czekolady.
- Wiesz, która jest godzina?!
- Przecież mówiłam Ci, że będę późno i żebyś na mnie nie czekał. – nie odwzajemniając spojrzenia próbuję go ominąć jednak ten zagradza mi dłonią przejście
- Nie odbierałaś moich telefonów, pół wieczoru próbowałem się z tobą połączyć.
- Miałam wyłączone dzwonki, nie słyszałam. – lekko kręcę głową nieznacznie napierając na męża i wchodząc do środka – Poza tym potem i tak rozładowała mi się bateria.
- Czyżby?
- A co mam Ci go pokazać?!
Prychając pod nosem zdejmuję z siebie swój zimowy płaszczyk i odwieszam go do szafy. Kątem oka spoglądam na Michała, który nadal bardzo uważnie lustruje mnie wzrokiem.
- Jak było na spotkaniu z dziewczynami? – pyta jak gdyby nigdy nic, nonszalancko opierając się bokiem o krawędź mebla i krzyżując dłonie na torsie
- Tak jak zawsze. – uśmiechając się wymijająco ściągam z nóg beżowe szpilki, ciesząc się, że pogoda, mimo lutego, pozwoliła mi na założenie swoich ulubionych i niezwykle wygodnych butów – Trochę poplotkowałyśmy, trochę się pośmiałyśmy, wypiłyśmy kilka butelek wina i każda wróciła do domu.
- A co słychać u Pauliny? – czekoladowe tęczówki męża zdają się lustrować mnie na wylot
- Wszystko w porządku. – nie spoglądając na Michała staram się nadać swoimi głosowi jak najbardziej naturalny ton – Mówiła, że oboje z Mariuszem są strasznie zaganiani, ale może w następnym miesiącu znajdą troszkę więcej czasu, żeby do nas wpaść. Arek podobno rośnie jak na drożdżach.
- Tak? – podchodząc bliżej Bąkiewicz z delikatnym uśmiechem zakłada mi za ucho kosmyk włosów, który wydostał się z koka niefortunnie przeze mnie robionego na chwilę przed opuszczeniem mieszkania Łukasza
- Tak, właśnie tak.
- To dziwne, wiesz. Rozmawiałem dzisiaj z Szamponem i tak się składa, że Paula od tygodnia jest u swojej matki i się nią opiekuję.
Słysząc słowa Michała czuję jak moje nogi odmawiają mi posłuszeństwa, a żołądek boleśnie się zaciska. Próbując ukryć zdenerwowanie zmuszam się do odwzajemnienia wzroku męża.
- Słucham? Śledzisz mnie?!
- Nie miałem tego w swoich zamiarach. – jego głos, nagle tak obojętny, sprawia, że na całym swoim ciele czuję nieprzyjemną, gęsią skórkę – To Mariusz do mnie zadzwonił. Okłamałaś mnie, Edyta. Byłaś u niego, prawda?
Nerwowo bawiąc się srebrną przywieszką przy moim łańcuszku nadal wpatruję się w Michała. Czuję się jak w zatrzasku. Miałam nadzieję, że brunet nigdy nie dowie się o moim spotkaniu z Łukaszem. W najgorszych snach nie myślałam, że tego samego wieczoru mój mąż mnie rozszyfruję, a tymczasem teraz nie wiem jak mam to wszystko kontynuować. Powiedzenie prawdy zniszczy moją rodzinę, utrzymanie tajemnicy będzie mnie kosztować wiele wysiłku, a zerwanie kontaktu z Żygadło zrani i jego i mnie. Jakbym nie postąpiła, co bym nie zrobiła, zawsze ktoś będzie cierpiał.
- Do cholery, odpowiesz na moje pytanie czy nie?! – przed chwilą spokojna twarz Bąkiewicza teraz nabiera surowego wyrazu, a jego oczy pozbawione są ciepła, które zawsze w nich dostrzegałam – Byłaś u niego! Poszłaś do tego sukinsyna!
- Uspokój się. – staram się być stanowcza, aczkolwiek nie podnosić głosu w obawie przed tym, że Ola, zaalarmowana naszymi krzykami, obudzi się – Twoja córka śpi.
- Byłaś czy nie? - zaciskając mocniej pięści Michał ostrożnie cedzi każde słowo
Nie ma sensu dalej iść w zaparte, że dzisiejsze spotkanie z dziewczynami miało rzeczywiście miejsce. Podejrzewam, że brunet i tak zdążył już obdzwonić naszych znajomych w celu przeprowadzenia swojego prywatnego śledztwa.
- Dobrze powiem ci. Tak byłam u Łukasza, zadowolony?
- Dlaczego nie powiedziałaś mi prawdy i po jaką cholerę w ogóle to niego poszłaś?!
- Bo mnie zaprosił, a nie powiedziałam ci bo właśnie tak byś zareagował. Zaraz byś się tylko denerwował i sam sobie dopowiadał jakieś niestworzone historie.
- Czy coś pomiędzy wami było?
- Słucham? – z całych sił staram się nie zdradzić swojego strachu – Co w ogóle miało to pytanie znaczyć? Nie ufasz mi?
- Nie ufam temu kretynowi.
- Nawet nie wiem, jak mogłeś tak pomyśleć. – energicznie kręcąc głową chcę pójść na górę, jednak w tym samym momencie czuję silną dłoń Bąkiewicza zaciskającą się na moim nadgarstku – Czego jeszcze ode mnie chcesz?
- Popatrz mi w oczy i powiedz, że ty i on… że wy… razem…
Gwałtownie odwracając się w stronę Bąkiewicza krzyżuję ze sobą nasze spojrzenia.
- Nie, nie poszłam do łóżka z Łukaszem! To chciałeś usłyszeć?
- Dyśka, ja po prostu…
Wyswobadzając rękę z pewnego uścisku męża w pośpiechu idę w kierunku schodów. Wbiegając po nich całkowicie ignoruje nawoływania Michała. Starając się unormować oddech zastanawia się w którym dokładnie momencie nauczyłam się tak dobrze kłamać.
- Misiek, naprawdę cię przepraszam, ale nie dam rady wyrwać się dzisiaj wcześniej. – mocniej przyciskam ramieniem telefon do ucha jednocześnie pakując do torebki swój kalendarzyk i kluczyki do samochodu – Mam jeszcze trochę papierkowej roboty.
- Nie możesz zrobić tego w poniedziałek? Co mam powiedzieć rodzicom, przecież mieliśmy wszyscy razem do nich przyjechać na weekend.
- Jak tylko skończę to co mam, sama do nich zadzwonię i ich przeproszę, a ty z Olą pakujcie się do samochodu i nie patrzcie na mnie.- uważnie rozglądając się po pomieszczeniu sprawdzam, czy aby na pewno wszystko jest na swoim miejscu.
- No dobrze. Szybkiej pracy, a potem wracaj od razu do domu i odpoczywaj. Zostawimy ci z Olą trochę pizzy.
- Jesteście kochani. – uśmiechając się, sprawnie narzucam na ramiona swój płaszczyk – Uważajcie na siebie i do zobaczenia w niedzielę. Kocham was.
- My ciebie też. Do niedzieli, skarbie.
Rozłączając się sprawnie wrzucam telefon do torebki. W pośpiechu zapinając guziki swojego wierzchniego okrycia, kątem oka zerkam na zegarek, kontrolując czas. Znowu jestem spóźniona. Przeklinając cicho pod nosem zgarniam z biurka swoje rzeczy i już chcę wyjść ze swojego gabinetu, kiedy drzwi otwierają się, a w progu staję wysoki, przystojny mężczyzna. Uśmiechając się szeroko witam się z nim delikatnym całusem w policzek.
- Przepraszam, znowu się spóźniłam.
- Nie masz za co przepraszać. – śmiejąc się Łukasz delikatnie obejmuje mnie w pasie – Cieszę się, że wreszcie zgodziłaś się pójść ze mną na kawę. Myślałem, że już nigdy cię nie namówię…
Witam! Wiem, nawaliłam. Przepraszam! Myślałam, że powrót będzie łatwy, a niestety jest koszmarny. Muszę się zmuszać, żeby cokolwiek napisać, czego efekty można zauważyć wyżej. Nie przedłużając, mam nadzieję, że teraz pojawię się zgodnie z planem, za tydzień w piątek. Pozdrawiam!
WYWIADER
Każde kłamstwo ma krótkie nogi i właściwie to rzadko trafia się dobry moment, żeby wszystko wyjaśnić i uniknąć kłótni. Edyta wiedziała na co się pisze i że spotkanie z Łukaszem zdenerwuje Michała, a mimo to się na to zgodziła. Trochę za nią nie nadążam. Ma u boku tak świetnego faceta jakim jest Bąku, ale mimo wszystko lgnie do Ziomka - który swoją drogą też jest świetny, ale chyba nie do końca może pogodzić się, że nie może Dyśki mieć, a przynajmniej będzie tym "drugim", o ile takie określenie może istnieć, kiedy kobieta zdaje się traktować go jako kogoś ważniejszego od swojego faktycznego partnera. Nie współczuję jej za bardzo, bo sama sobie zagmatwała. Choć rozumiem chwile słabości i chęć spróbowania czegoś innego, a Łukasz kusić potrafi.
OdpowiedzUsuńNie ma czego wybaczać :) Jeśli się zmuszasz, poczekaj jeszcze chwilę. Pisanie ma sprawiać przyjemność, a nie być przykrym obowiązkiem! Trzymam za Ciebie kciuki, kochana :*
Pozdrawiam, Anna.
Nie wszystkie kłamstwa miały krótkie nogi... To jest jakiś jeden wielki koszmar. Gdzie Michał, a gdzie Łukasz? Nie ma porównania. A ona tak po prostu zapomniała o krzywdach i o całej dobroci Bąka. Teraz Żygadło nie postąpi inaczej, zostawi po sobie zgliszcza z ich rodziny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Michał chyba udaje, że uwierzył, że Dyśka jest mu wierna lub chciał uwierzyć. Pewnie to drugie, bo on żonę kocha, a ona ma go ewidentnie w nosie! Jego i ich córkę. Dyśka wybrała najgorzej jak mogła, bo skoro wybrała Łukasza prościej by było zakończyć to małżeństwo i dać szansę Michałowi na szczęście gdzie indziej i z kim innym.
OdpowiedzUsuńNie wiem jakim człowiekiem jest Twój Łukasz ale chyba nie kibicuję im w tym sekretnym związku i mam nadzieję, że zapłącą za krzywdę Michała i tego niewinnego dziecka.
no i po co jej to wszystko, czemu rani Michała, Olę, Łukasza i siebie :( mam nadzieję, że Bąku odkryje prawdę i nie da się jej dłużej wkręcać.
OdpowiedzUsuńChyba coś się u mnie zmienia, ale zaczynam odnosić wrażenie ze jeżeli kobieta świadomie zdradzi swojego mężczyznę to tak naprawdę nigdy go nie kochała, bo przecież gdy ktoś jest trzeźwy to zapala się ta lampka alarmowa a ty co nic. Edyta zdradziła Michała, może nie czuję sie z tym najlepiej ale to już się stało, porażka jest tym większa że nie są sami jest Ola. Michał i tak pewnie dowie sie wszystkiego i dopiero wtedy zacznie się piekło
OdpowiedzUsuńMoże ja jestem jakaś dziwna, nie wiem... Ale to, co robi żona Michała jest chore. Nie da się kochać dwóch osób naraz, bądź jednakowo. Jest to nie możliwe! Myślę, że nie docenia po prostu tego, co ma, a znów może się sparzyć, tylko wtedy może nie być odwrotu...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
I teraz niech jeszcze się okaże, że mała Ola nie jest córką Michała, to na miejscu Bąkiewicza wzięłabym sznurek i poszukała suchej gałęzi, bo na jego oczach właściwie rozpada się jego małżeństwo, a on jest pierwszy naiwny by tego nie zauważać i udawać, że wszystko jest w porządku. W porządku nic nie jest i prędzej czy później prawda wyjdzie na jaw, oby tylko cała ta sytuacja nie okazała się dla kogoś tragiczna w skutkach...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :***
Zdrada jest bolesna :( Cóż .. żona Michała nie postąpiła dobrze. zdradzając go :(. Ale mimo wszystkich przeciwieństw , dalej jestem za Dyśką i Łukaszem ( chyba jedyna ) :D Pozdrawiam i czekam z niecierpliwością na następny :)
OdpowiedzUsuń