Nerwowo skubiąc rękawy swojego sweterka spoglądam ze strachem na Łukasza, który stojąc naprzeciw mnie krzyżuje dłonie na torsie.
- Dowiem się wreszcie, po co kazałaś mi natychmiast wyrywać się z treningu i do siebie przyjechać?
Biorąc głęboki wdech spuszczam głowę unikając przenikliwego wzroku siatkarza. Musiałam z nim koniecznie porozmawiać i usłyszeć z jego ust słowa otuchy.
- Chyba jestem w ciąży.
Początkowo byłam przekonana, że brak okresu i ciągłe zmęczenie są spowodowane moim dosyć szybkim i aktywnym trybem życia, jednak dzisiejszy poranek, spędzony w łazience z twarzą nad muszlą klozetową, bardzo mnie zaniepokoił. Rodzice, pewni, że to zwyczajna wirusówka, pozwoli mi zostać w domu, a sami udali się do pracy. Tylko, że ja podejrzewałam, że te objawy to niestety nie jest kilkudniowa choroba.
- Co?! To jakiś kiepski żart, tak?! – opierając się plecami o ścianę Żygadło śmieje się ironicznie – Powiedz, że to cholerny, kiepski żart!
- A czy wyglądam na kogoś, kto żartuje?
- Przecież mówiłaś, że się zabezpieczasz, że łykasz tabletki! – jego pięści mimowolnie mocno się zaciskają, co nie uchodzi mojej uwadze
- Zapomniałam raz, czy dwa. – wzdychając głośno z trudem panuję nad drżeniem swojego ciała – Łukasz co teraz będzie? Jak my sobie poradzimy, co z moją szkołą?
Nigdy nie planowałam ciąży w wieku niespełna siedemnastu lat. Chciałam zdobyć wykształcenie, zdać maturę, pójść na wymarzone studia, a teraz wszystkie moje marzenia mogą lec w gruzach.
- Jak to co będzie?! Jak byłaś na tyle głupia, żeby zapomnieć o tabletkach to teraz albo usuniesz tego bachora, albo będziesz sobie radziła sama. To już nie mój problem…
Opatulona w ciepły szlafrok siedzę na krawędzi wanny i z niepokojem spoglądam na trzymany w dłoniach test ciążowy. Moment oczekiwania na wynik zdaje się być dla mnie wiecznością. Nawet nie chcę myśleć o tym co się stanie, kiedy zobaczę dwie kreski. Ciąża to teraz najgorsza z możliwych opcji. Tym bardziej, ze sama nie byłabym do końca pewna, czyje dziecko noszę pod sercem. Pomimo moich wcześniejszych zapewnień, że noc z Łukaszem to tylko jednorazowa przygoda, szybko okazało się, że jestem uzależniona od jego dotyku. Tylko z nim czuję się naprawdę spełniona, a to co jest pomiędzy nami bardzo szybko przerodziło się w romans, który trwa już niemal półtora miesiąca. Teraz byłam jednak zdecydowanie bardziej ostrożna i za każdym razem, podczas moich spotkań z Żygadło załatwiałam sobie żelazne alibi. Niemniej jednak, aby dojść do takiego rozwiązania o wszystkim musiałam poinformować Dorotę, żonę Dawida. Na dobrą sprawę Murek jest moją jedną przyjaciółką i nawet nie musiałam mówić jej o romansie z Łukasz – ona po prostu wiedziała. Kiedy zapytała mnie o to czy pomiędzy nami coś jest nie zaprzeczyłam, a to było dla niej bardzo jednoznaczną odpowiedzią. Wiem, że robię źle wplątując w ten nasz pokręcony trójkąt jeszcze Dorotę, ale nie mam innego wyjścia. Nie chcę stracić ani Żygadło, ani Michała, a jeśli tylko kłamstwo zagwarantuje mi ich obecność, to będę to robić, dopóki będę mogła.
Oddychając ciężko drżącym dłońmi odkładam test na krawędź zlewu, a mój wzrok mimowolnie wędruję na obrączkę na moim palcu. Ostrożnie bawiąc się nią, nie mogę pozbyć się wyrzutów sumienia. Moje stosunki z mężem, mimo tego, że na pozór wydawały się być idealne, w rzeczywistości bardzo się zmieniły. Nadal go kocham, ale dopiero teraz, kiedy znów mam obok siebie Łukasza, dostrzegam, czego brakowało mi przez te wszystkie lata. Byłam szczęśliwa, to fakt, ale dopiero przy rozgrywającym czuję się naprawdę spełniona.
- Dyśka? – ciche pukanie do drzwi łazienki wyrywa mnie z toku moich myśli – Wszystko w porządku?
Słysząc zatroskany głos Bąkiewicza nerwowo zerkam na test powstrzymując głośniejsze westchnięcie, kiedy nadal nie mogę dostrzec wyniku.
- Tak, wszystko w porządku. – odpowiadam odkręcając wodę w wannie – Zaraz skończę się myć i wyjdę.
Ostatnimi czasu sztukę oszukiwania własnego męża dopracowałam do perfekcji. Czuję się podle dopuszczając się tego czynu, ale zdaję mi się, że jestem w jakimś cholernym potrzasku. Jakikolwiek ruch wykonam, zawsze skrzywdzę osobę, którą kocham, a możliwość skrzywdzenia córeczki przeraża mnie chyba najbardziej. Nawet nie chcę myśleć, co się stanie, kiedy mój romans z Łukaszem wyjdzie na jaw. Jednym niedokładnym ruchem, maleńkim niedopatrzeniem mogę obrócić w pył poukładany świat Oli. W sumie to prawdziwy paradoks, że ja – psycholog, która uczy ludzi rozwiązywać swoje problemy, sama nie wiem jak powinnam postąpić w sytuacji, w której się znalazłam. Małżeństwom, z którymi się spotykam zawsze przypominam, że dziecko nie jest niczemu winne i to właśnie na tym powinni się skupić, a tymczasem wiem, że nasza córka coraz częściej dostrzega, różnice w moim zachowaniu, które z kolei przekładają się również na relacje w moim związku z Michałem.
- Odwiozę Olę do przedszkola, mamy czekać na ciebie?
- Nie, nie. – mówię aż nadto pośpiesznie – Ja idę dzisiaj na późniejszą godzinę. Jeździcie.
- Potem od razu jadę na trening. Zobaczymy się wieczorem. Cześć.
- Pa.
Zakręcam kurek u kranu, a słysząc oddalające się kroki głośno wypuszczam powietrze z płuc. Ostatnio właśnie tak wyglądając nasze codzienne pożegnania – krótkie cześć rzucone gdzieś za drzwi, lekkie skinienie głowy czy machnięcie ręką. Instynktownie staram się unikać chwil bliskości z Michałem, bojąc się, że z trudem będę umiała ukryć swoje rozczarowanie. To wszystko nie było już takie same odkąd pojawił się Łukasz i doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że już tak zawsze będzie zawsze.
Nerwowo zerkając na test ciążowy dostrzegam jego wynik… negatywny. Nie jestem w ciąży. Dopiero teraz pozwalam sobie na delikatny uśmiech… jest dobrze… bardzo dobrze…
Wychodząc ze szkoły niepewnie rozglądam się dookoła. Dostrzegając wysokiego, przystojnego bruneta z ogromnym bukietem czerwonych róż momentalnie odwracam wzrok w drugim kierunku, chcąc jak najszybciej stąd uciec. Nie mam ochoty na rozmowę z Łukaszem, nie po tym jak zachował się kilka dni wcześniej. Gdyby nie Michał, który bez żadnych pretensji zwolnił się z treningu, kupił test ciążowy, przyjechał do mnie, a potem czekam razem ze mną na wynik, nadal nie byłabym pewna, czy zostanę mamą. Teraz mam już pewność… nie jestem w ciąży.
- Dyśka! – słysząc głos Żygadło poprawiam swoją torbę i automatycznie przyśpieszam – Dyśka, czekaj!
Niech da mi święty spokój. Przecież sam mówił, że nie chce mieć ze mną nic wspólnego, że mam sobie radzić sama, więc teraz niech się do mnie nie zbliża.
- Skarbie, poczekaj. – czując jego dłoń na swoim ramieniu, mimowolnie ją strącam, jednocześnie przystając w miejscu
- Skarbie? Ostatnio zdaje się, że zupełnie inaczej do mnie mówiłeś. – prycham odwracając się w jego kierunku i zakładając dłonie na piersiach – Jak to szło? A już wiem! To już nie mój problem.
- Edyśka, przepraszam. Nie wiem co mi odbiło. – jego place ostrożnie dotykają mojego policzka – Nie byłem sobą, a już na pewno nie chciałem cię zranić.
- Muszę cię zmartwić, bo właśnie to udało ci się najlepiej. – spoglądam na niego i już wiem, że zrobiłam błąd, jego tęczówki zdają się lustrować mnie na wylot
- Wiem i czuję się jak ostatni kretyn. Ale zrobię wszystko, żebyś mi wybaczyła, nie chcę cię stracić, Dyśka. Nie w taki sposób. – na jego poważnej do tej pory twarzy pojawia się delikatny uśmiech – Za bardzo cię kocham.
- To dla mnie? – odwzajemniając gest spoglądam na kwiaty, widząc skinięcie głowy rozgrywającego nie mogę powstrzymać śmiechu – Są piękne.
- Piękne kwiaty, dla piękniej dziewczyny. Jeszcze raz przepraszam, kochanie. Nie gniewasz się już na mnie?
Moje wcześniejsze postanowienie właśnie szlag trafił. Dopóki Łukasz nie był w pobliżu byłam zawzięta – nie odbierałam telefonów, nie odpisywałam na SMS-y. Dopiero teraz, kiedy stoi naprzeciwko mnie czuję jak bardzo brakowało mi jego bliskości, dotyku i słowa. Wiem, że już zawsze będę na straconej pozycji w każdej kłótni z nim – za bardzo go kocham, żebym przyczyniła się do naszego rozstania.
- Nie, już się nie gniewam.
- Obiecuję, że to już nigdy się nie powtórzy. – obejmując mnie swoim ramieniem siatkarz delikatnie muska swoimi wargami moje odsłonięte czoło – Przysięgam.
- Łukasz, ja wcale nie…
- Wiem, skarbie. – śmiejąc się chłopak wzmacnia uścisk – Rozmawiałem z Michałem. Wszystko mi powiedział. Jeszcze nie zostaniemy rodzicami…
***
Wiem! Jak zwykle spóźniona, jak zwykle nie dotrzymałam słowa – wiem! I nawet nie będę się tłumaczyła, ani tym bardziej obiecywała następnego odcinka, bo nie wiem, kiedy takowy się pojawi. Jednego jak na razie jestem pewna – dociągnę te opowiadanie do końca choćby nie wiem co! A w międzyczasie, jeśli ktoś miałby ochotę czegoś się o mnie dowiedzieć, zapraszam tu:
Pozdrawiam i dziękuję za wszystko!
Suepr rozdział ! :) Szczerze mówiąc myślałam że Dyśka jednak będzie z Łukaszem :P Ale cóż....
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na następny :* Pozdrawiam :*
Nie wiem, na prawdę nie wiem, ale nie mogę już dłużej patrzeć na to jej dziwne zachowanie. Przecież to nie jest osoba, która kocha,a już na pewno nie osoba, która ma męża, dziecko, i dom. Dla mnie to są najważniejsze osoby, jednak nie każdy myśli tak samo...
OdpowiedzUsuńMam tylko nadzieję, że Michał nie da jej drugiej szansy, bo gdyby ona chociaż tego żałowała, jednak jej jest wygodnie w trójkącie,a tak nie da się żyć..
Przepraszam Tea, ale coraz mnie ją lubię...
Pozdrawiam :*
A jednak ona brnie w to dalej :-/ zdecydowanie nie spodziewałam się takiej akcji. Edyta gra przed swoimi najbliższymi kogoś innego. A przecież wszystkie wspomnienia zawierają Michała ratującego ją w trudnych sytuacjach. Ech kobiety
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;-)
mogę potraktować Łukasz lewym sierpowym, a Edytę prawym?? prooooooooooooooooszę!! niech Bąku ją kopnie w 4 litery i znajdzie sobie jakąś porządną kobietę, bo Edyta i Łukasz są siebie warci!!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Michał dowie się o jej romansie i ją zostawi zabierając ze sobą Ole
OdpowiedzUsuńnie mogę uwierzyć, że Edyta robi to Michałowi :( nie powinna spotykać się z Łukaszem, ale teraz niestety jest już za późno, bardzo szkoda mi Michała :(
OdpowiedzUsuńEdyta jest największym złem w życiu Michała i swojej własnej córki. To nie Łukasz w tej chwili jest winien temu zamieszaniu, tylko Dyśka!. To ona chciałabym mieć wszystko! Chce zachować ciepło i bezpieczeństwo, które daje jej Michał oraz namiętność jaką czuje do Łukasza. Niestety tak się nie da i wszystko kiedyś runie jak domek z kart...
OdpowiedzUsuńTen Łukasz to mógł sobie te kwiaty w dupsko wsadzić i wgl nie zawracać bani Edycie, a na pewno nie rozwalać jej po tylu latach małżeństwa.
OdpowiedzUsuńWedług mnie to ona nie powinna być z nim w związku jak miała te 17 lat. No błagam. Jak ja bym miała starszego faceta i myślała, że jestem w ciąży, a on wyjechałby mi z tekstem, że teraz to nie jego problem to bym takiego nieodpowiedzialnego durnia więcej na oczy nie chciała widzieć. Założę się, że gdyby wtedy Edyta była w ciąży to Łukasz by ją zostawił. Nadal jest takim samym gnojkiem jakim był teraz. Dyśka omamiona swoją pierwszą poważną miłością zdradziła męża i pcha się w ten chory romans. Nie zważając na to, że może stracić swojego męża, przyjaciela i powiernika w jednym oraz wszystko może odbić się na jej relacji z córką. Niech ona się ogarnie proszę zanim będzie za późno. Niech powie o wszystkim Michałowi i niech postarają się odbudować swoje małżeństwo, bo Żygadło prędzej czy później zostawi ją jak wcześniej to ma miejsce, a nawet jak jej nie zostawi to Edyta zrozumie po czasie, że nie samą namiętnością człowiek żyje i, że jej miłość z Łukaszem już nic nie istnieje, a ona tak naprawdę kocha tylko Michała.
*
Dobra zjechałam już głupie zachowanie pana Żygadły i Edyty, a teraz Tea, kochanie! Wróciłam! :)) I zapraszam Cię do siebie na rozdział 9 http://badz-zawsze-przy-mnie.blogspot.com/
Ja też ogromnie spóźniona ale jestem, po prostu potrzebowałam małego kopa. Wykonywanie testu ciążowego to zawsze stres, nawet jeżeli tego dziecka bardzo się chce. Przeszłam przez to kilka razy w życiu i powiem tak patrzenie na ten biały patyczek czy jest tam dwie kreski czy jedna zatrzymuje bicie serca na kilka chwil. Nie wiem czy Edyta dobrze robi wplątując się w tą relacje z Łukasze, to i tak wyjdzie na jaw. Ja wiem że to jest jakaś pogoń za niespełnioną, zranioną w młodości miłości, ale chyba powinna docenić że Michał był przy niej zawsze gdy go potrzebowała, zawsze ją wspierał a Łukasz był tylko do czasu gdy było mu wygodnie a potem uciekał.
OdpowiedzUsuńKochana chciałabym przeprosić za tak wielkie zaległości u Ciebie, za chwilę zabieram się za nadrabianie ! Chciałabym również zaprosić na nowy odcinek u mnie- http://turnthislove.blogspot.com . W końcu odpoczęłam i wróciłam. I mam nadzieję, że dotrwam do końca ! A za chwilkę naskrobię coś nt. rozdziałów ! buziaki
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że Edyta w końcu wplącze się w romans z Łukaszem ! Byłam tego wprost pewna. Nie bardzo tylko rozumiem, w jaki sposób chce zatrzymać jednego i drugiego. Przecież prędzej czy później wyjdzie na jaw, że zdradziła Michała ;/ Uważam, że powinna się w końcu zdecydować, jeden albo drugi. Innego wyjścia nie ma. Co do Łukasza. Zachowywał się jak dzieciak, nieodpowiedzialny gówniarz. Ale czy teraz się zmienił? Czy byłby w stanie wziąć odpowiedzialność za dziecko i swoją kobietę? Tego nie jestem pewna.
UsuńCzekam na kolejny i oczywiście informuj mnie ! całuję :*