Przymrużając powieki mocniej wtulam się w bok Łukasza. Jego prawa dłoń delikatnie głaszcze moje nagie ramie, podczas gdy palce lewej leniwie splatają się z moimi. Przykryci przyjemnie chłodną satyną próbujemy wyrównać swoje oddechy.
- Jesteś taka piękna. – malinowe wargi siatkarza składają subtelny pocałunek na moim odsłoniętym czole
- Tak szczególnie taka rozczochrana i z takimi wypiekami na policzkach. – śmiejąc się bardziej przywieram swoim ciałem do nagiego boku Żygadło
- Zwłaszcza wtedy, Dyśka.
Tak bardzo żałuję, że takie chwile jak ta to rzadkość. Tylko będąc przy boku Łukasza czuję się naprawdę szczęśliwa. Im częściej o tym wszystkim myślę, tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że moje małżeństwo z Michałem istnieje już tylko na papierze. Mimo tego, że żyjemy tak blisko siebie, dzieli nas ogromny mur, który z każdym dniem zyskuje kilka milimetrów. Pomimo wszystkich pozorów, które staram się stworzyć, doskonale wiem, że mój mąż zaczyna coś podejrzewać. Nawet nie chcę myśleć o tym, co się stanie, jeśli mój romans z Łukaszem wyjdzie na jaw, z drugiej jednak strony nie potrafię już wyobrażać sobie reszty swojego życia u boku Michała. Nasza bajka, chociaż piękna i trwająca tyle lat, właśnie dobiega końca. Mogę udawać, że wszystko jest okej, że pomiędzy nami nic się nie zmieniło, ale gdyby nie Ola już dawno zakończyłabym nasz związek. Swoją drogą to ciekawe, zawsze brzydziłam się kłamstwa, wychodziłam z założenia, że lepiej poznać najgorszą prawdę od podłego łgarstwa, a tymczasem teraz okłamuję wszystkich na około. Mówienie nieprawdy opanowałam już do perfekcji. Nie obawiam się, że głos zadrży mi, gdy po raz kolejny będę mówiła Michałowi o tym, że idę z Dorotą na zakupy, albo muszę wrócić pracy. Szybki całus w policzek, przypomnienie o tym, żeby nie czekali na mnie z kolacją, a potem kilka godzin spędzonych w ramionach Łukasza. Od pewnego czasu właśnie tak przedstawiały się te nasze potajemne schadzki. W drodze powrotnej, dla stwarzania lepszych pozorów zajeżdżałam do pierwszego lepszego sklepu i kupowałam czy to bluzkę, czy jakiś kosmetyk, żeby tylko moja wcześniej opowiedziana historia wydawała się jeszcze bardziej wiarygodna. Jestem okropna wiem, ale Łukasz to moja pierwsza, prawdziwa miłość… to mężczyzna, którego zawsze kochałam i zawsze kochać będę, bez względu na okoliczności Żygadło już zawsze będzie miał szczególne miejsce w moim sercu.
- Nie odpływaj mi tu, królewno.
Słysząc cichy szept Łukasza tuż nad swoim uchem mimowolnie się uśmiecham. Lekko unosząc się na łóżku zmieniam swoją pozycję tak, że oparta dłońmi o nagi tors siatkarza spoglądam w jego stalowe tęczówki, w których mieści się cały mój świat.
- Przepraszam, zamyśliłam się.
- A o czym tam myślisz?
Nasze spojrzenia skrzyżowały się, a długie palce rozgrywającego ostrożnie odgarnęły włosy z mojej twarzy zakładając je za ucho.
- O tym, że ta chwila mogłaby trwać wiecznie.
- Może tak być, jeśli tylko będziesz tego chciała.
- Przecież wiesz, że tak jest. – wzdychając głośno spuszczam głowę czując jak jego czujny wzrok
- Ale?
- Ale nie mogę.
- Bo?
- Łukasz przecież doskonale wiesz, dlaczego nie mogę. – moja dłoń nerwowo gładzi jego nagi tors – Mam męża i dziecko. Nie mogę tak po prostu tego rzucić.
- Michał, Ola, rodzina, znajomi. Wciąż myślisz o innych, co będą czuć, co będą myśleć, a gdzie w tym wszystkim jesteś ty?
- Ja jestem najmniej ważna.
- Dyśka. – jego palce ostrożnie chwytają mój podbródek i unoszą go tak, abyśmy znów mogli spojrzeć sobie w oczy – Dla mnie jesteś najważniejsza.
- Łukasz, proszę cię nie zaczynajmy rozmowy na ten temat. Nie teraz.
- A więc kiedy? Kiedy Michał zmieni klub i wyjedziecie do innego miasta? Musimy o tym w końcu porozmawiać i coś ustalić. Zrozum, że ja nie mogę po raz kolejny cię stracić.
Lekko zaciskając palce, przygryzam dolną wargę. Gdyby to wszystko mogło być takie proste. Paradoksalnie bałam się stracić to co zbudowałam zarówno z Łukaszem jak i Michałem. Na szali była namiętność związana z Żygadło i stabilizacja oraz bezpieczeństwo, które zapewniał mi Bąkiewicz.
- Nie dam ci tak po prostu odejść, Edyta. Będę o ciebie walczył.
- Ale ja nie chcę od ciebie odchodzić. Chcę zostać z tobą.
- A więc złóż ten pozew o rozwód. Skończ z Michałem, wprowadź się do mnie i pozwól mi uczynić cię najszczęśliwszą kobietą pod słońcem.
Unosząc się lekko na w moim kierunku Żygadło delikatnie muska swoimi wargami moją szyję oraz dekolt.
- Jest jeszcze Ola.
- Mój dom dla niej też jest zawsze otwarty. Lepiej zrobić to teraz, a nie za kilka lat, kiedy będzie rozumiała więcej i znienawidzi ciebie za to, że unieszczęśliwiłaś jej ukochanego ojca.
Miał rację. Jeśli już teraz nasza córka jest tak wpatrzona w Michała to za kilka lat, kiedy będzie starsza to właśnie mnie obwiniać będzie o zniszczenie naszej rodziny. Zresztą słusznie.
- Łukasz ja…
- Ciiii. – jego usta składają delikatny pocałunek na moich wargach – Nie musisz mi już teraz dawać odpowiedzi. Po prostu tylko obiecaj mi, że o tym pomyślisz.
Kiwając delikatnie głową uśmiecham się lekko pod nosem, aby po chwili osunąć się nieznacznie w dół i pozwolić Żygadło przejąć całkowitą kontrolę nad swoim ciałem…
Zalewając kawę w dwóch wysokich kubkach z mojej twarzy nawet na chwile nie schodzi szeroki uśmiech. Ubrana w za dużą, klubową koszulkę Łukasza napawam się cudownym zapachem parzonego czarnego napoju, na który tak bardzo mam w tym momencie ochotę. Lekko przymrużając powieki staram się zatrzymać czas w miejscu, doskonale wiedząc, że chcę, aby właśnie tak wyglądała moja przyszłość – wspólne mieszkanie z Łukaszem, wspólne pobudki i wspólny rytuał picia porannej kawy. Jest idealnie, właśnie tak jak byś powinno.
Czując silne, męskie dłonie, obejmujące moją talię śmieję się cicho.
- Przecież mówiłam, żebyś nie wstałam. Właśnie miałam już nieść kawę.
- Stęskniłem się. – usta Łukasza składają subtelny pocałunek na mojej odsłoniętej szyi
- Nie było mnie raptem pięć minut.
- To i tak za długo.
Nigdy nie sądziłam, że spotka mnie takie szczęście w ramionach mężczyzny. Byłam przekonana, że będę żyła ślepą, platoniczną miłością do Michała, który zawsze taktował mnie jedynie jak przyjaciółkę. A tymczasem teraz mam swojego księcia w srebrnej zbroi, którego pokochałam z całego serca. To jest nasza bajka i niech trwa…
Matko z ojcem i z córką! Wiem nawaliłam pod każdym względem. Odcinek był napisany już wczoraj, ale oczywiście złośliwość rzeczy martwych. Ale koniec z takim czymś! Za tydzień jest kolejna część i niech się wali i pali!
Super rozdział ! :) Cały czas kibicuję Edzi i Łukaszowi :* . Niech ona już zostawi Michała xd . :P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na nn ;)
dobra...kibicowałam dyśce i łukaszowi, i kibicuję dalej...ale, martwi mnie sprawa oli. jak ona zareaguje na to, że rodzice się rozstają? nie będzie łatwo. z drugiej strony dyśka powinna też brać pod uwagę swoje własne szczęście, nie może przecież tkwić w związku z michałem, jeżeli nie jest szczęśliwa ! jednak coś czuję, że tak łatwo tego pozwu nie złoży! mam rację? czekam niecierpliwie na c.d
OdpowiedzUsuńbuziaki [turnthislove.blogspot.com]
Jakoś nigdy nie zrozumiem, jak można się tak zachowywać a co najgorsze, coraz bardziej mieć w nosie swoją rodzinę,która oznacza bezpieczeństwo i stabilizację. Chyba jakoś nigdy tego nie zrozumiem... Przepraszam,to chyba większa sympatia do Michała :)
OdpowiedzUsuńNo,i najważniejsze - Michał nie powinien już o Nią walczyć, bo nie warto, z kolei jest jeszcze ktoś, kto będzie Go kochał pomimo wszystko,i już zawsze i na zawsze tak pozostanie- jego córeczka. Mam nadzieję, że tego żona mu nie odbierze...
Pozdrawiam! :*
Spodziewałam się czegoś innego po Edycie. Ona natomiast pogrąża się w romansie z Łukaszem i pod jego namowami jest gotowa zostawić Michała samego. Kompletnie. Bez żony, bez dziecka. On też ma uczucia. Ich córka też.
OdpowiedzUsuńŁukasz potrafi manipulować i dostaje to, czego chce. Żeby ona jeszcze przez niego nie płakała!
Pozdrawiam
Dyśka musi w końcu podjąć decyzję! Teraz wydaje mi się, że zaczyna obwiniać Michała za to, że sama się puściła. Jeśli nie myli miłości z pożądaniem i namiętnością niech wybierze Łukasza i uwolni MIchała od swojej osoby. On się wreszcie zorientuje o ile już się nie dowiedział. Lepiej żeby mu sama to wytłumaczyła i przedstawiła swój punkt widzenia! Tak dalej nie można żyć!
OdpowiedzUsuń