Daj mi swoje powietrze chcę wreszcie oddychać




W pośpiechu wychodząc z samochodu Michał klnie cicho pod nosem. To nie jest jego dzień. Na początku z Łukaszem nawrzeszczeli na siebie za jakąś błahostkę, potem z Edytą pokłócił się o coś zupełnie nieistotnego, a teraz szykuje się kolejna kłótnia, bo obiecał swojej matce, że przyjedzie wcześniej i pomoże jej w zakupach. Niestety, pomimo największych chęci nie zdążył na czas i już wie, że jego rodzicielka z pewnością sama sobie poradziła. 
Najchętniej rzuciłby to wszystko i wyjechał gdzieś daleko stąd, aby nie musieć uczestniczyć w tej wielkiej farsie, którą od pewnego czasu stał się jego przyjacielski „trójkąt” z Edytą i Żygadło. Bąkiewicz naprawdę nie może patrzeć na tą kwitnącą wokół brunetki i rozgrywającego miłość. Edyta, jego Edyta, jest tak ślepo zapatrzona w swojego chłopaka, że ślepo mu wierzy, a ten dupek to wszystko wykorzystuje! Spotyka się z innymi dziewczynami, zdradza ją na prawo i na lewo, a ona w ogóle nie chcę o tym słyszeć! Co gorsza, kiedy Michał w końcu odważył się jej o wszystkim powiedzieć Edyta uznała go za zdrajcę, który tylko czeka na to, aby jej i Łukaszowi coś nie wyszło.
Paranoja!
Dostrzegając w oddali znajomą sylwetę taszczącą torbę z zakupami brunet głośno wzdycha przyśpieszając kroku. Dopiero teraz zauważa, że obok jej matki idzie wysoka, młoda dziewczyna, również obładowana reklamówkami. Przyglądając się uważnie towarzyszce mamy przyjmujący delikatnie się uśmiecha. 
- Mamo!
Jego wołanie sprawia, że nie tylko pani Bąkiewicz, ale również brunetka, odwraca się w jego stronę. Siatkarz jest już na tyle blisko, że doskonale widzi pełne, kuszące usta dziewczyn; jej uroczo zaróżowione policzki; zgrabny, lekko uniesiony nosek i duże, czekoladowe tęczówki. 
- Michaś! – kobieta uśmiechając się lekko kręci głową – Spóźniłeś się!
- Przepraszam, zeszło mi się dłużej niż podejrzewałem. – patrząc na matkę brunet kątem oka zerka na  stojącą obok dziewczynę 
- No już dobrze, nic się nie stało. Na szczęście nasza nowa sąsiadka okazała się bardzo miła i pomogła mi z tymi torbami. 
- Dziękuję. – odwracając się w jej kierunku Bąkiewicz uśmiecha się szeroko i zabiera od brunetki reklamówki – Jestem pani dłużnikiem.
- Nic nie szkodzi, to naprawdę żaden kłopot. Poza tym pańska mama jest bardzo sympatyczną osobą. – barwa jej głosu jest tak łagodna, że Bąkiewicz mimowolnie szerzej się uśmiecha 
- Mimo wszystko, dziękuje. Poza tym jaki pan? Jesteśmy przecież sąsiadami. Michał – chłopak wyciąga w jej kierunku swoją dłoń
- Beata. – nieśmiało odwzajemnia jego uścisk...

Upijając spory łyk wina Bąkiewicz z uśmiechem przysłuchuje się historii opowiadanej przez swoją przyjaciółkę. Ostrożnie odkładając na blat stolika kieliszek z niedopitym alkoholem nawet na sekundę nie spuszcza wzroku z kobiety.
Jest piękna.
Jej długie, brązowe włosy luźnymi falami opadają na ramiona; mała czarna idealnie uwydatnia pełny biust i smukłą talię, a subtelny makijaż podkreśla kuszące usta oraz niezwykle magnetyczne tęczówki. Kiedy się śmieje, w kącikach jej oczu pojawiają się delikatne „kurze łapki”, które dodają jej uroku. Beata jest naprawdę atrakcyjną kobietą, do tego posiada ciekawą osobowość i przemiłe usposobienie – tak naprawdę Michał mógłby się w niej zakochać. Już kiedyś przecież byli razem i było im naprawdę bardzo dobrze, tylko, że zawsze gdzieś tam w tle była Edyta – równie piękna jak Beata, równie interesująca i pociągająca. To ją zawsze stawiał na pierwszym miejscu, chociaż doskonale wiedział, że jego ówczesna dziewczyna musiała czuć się z tym okropnie. Ale teraz ich sytuacja wygląda zupełnie inaczej niż jeszcze parę lat wcześniej. On został zdradzony i oszukany przez żonę, ona nadal nie mogła znaleźć odpowiedniego dla siebie faceta – pasowaliby do siebie. Są naznaczeni przez los, przeklęci przez Amora, ale przez to wszystko tak sobie bliscy jak jeszcze nigdy wcześniej.
- Nic się nie zmieniłaś, wiesz? – przerywając wypowiedź kobiety Bąkiewicz ostrożnie zakłada za ucho niesforny kosmyk włosów, który opadł na jej na czoło – Nadal jesteś tak samą piękna, jak w tamten dzień, kiedy cię poznałem.
- Pamiętasz to jeszcze? – lekko się rumienieć Beata spuszcza wzrok – Myślałam, że już dawno o tym zapomniałeś.
- Jakbym mógł. Moja mama była tobą oczarowana, później cały czas mówiła mi o tym, że powinienem cię zaprosić na jakąś kawę, wziąć do kina albo pójść do jakiegoś klubu.
- A więc dlatego, kilka dni później do mnie przyszedłeś i zaprosiłeś do kina, tak? – śmiejąc się brunetka żartobliwie uderza siatkarza w ramię – Bo mama Ci kazała!
- Wcale, że nie! – odwzajemniając gest mężczyzna udaje, że rozmasowuje kontuzjowaną przez przyjaciółkę część ciała – Zaprosiłem cię na randkę po od razu mi się spodobałaś.
- Ty mi też. – na przed chwilą jeszcze roześmianej twarzy pojawia się lekki grymas – Ale najwidoczniej nie byliśmy sobie pisani.
- A co jeśli teraz wszystko się może się odwrócić ? – uśmiechając się Michał przysuwa się bliżej brunetki, a jego palce delikatnie unoszą podbródek kobiety – Co jeśli możemy sami dopisać swoje szczęśliwe zakończenia?
- Nie rozumiem. – jej zdezorientowany wzrok sprawia, że Bąkiewicz nie może się nie roześmiać – Nie śmiej się ze mnie, naprawdę nie wiem, co masz na myśli.
- Może moglibyśmy spróbować jeszcze raz? – nachylając się nad nią jego ciepły oddech przyjemnie drażni jej zaróżowiony policzek – Może uda mi się teraz tego wszystkiego nie schrzanić.
Chce tego. Naprawdę pragnie uszczęśliwić Beatę i stworzyć razem z nią związek, który ma szansę przetrwać i z czasem zabliźnić rany po nieudanym małżeństwie. Jej ciepłe ramiona to jego mała bezludna wyspa, z której nie chce się wydostać, a ciepłe słowa niczym najlepszy balsam koją jego poranioną duszę. Ponadto jest przecież facetem – pragnie jej. Zgrabne ciało cholernie przyciąga go do siebie, niewinna twarz urzeka, a pełne ust kuszą swoją finezyjnością.
- Michał ja…
Nie pozwala Beacie dokończyć. Pocałunkiem zamyka jej wargi, a dłońmi, ułożonymi na talii, nieśmiało przyciąga ją bliżej siebie. Z początku zaskoczona kobieta bardzo szybko odwzajemnia pieszczotę. Unosząc się delikatnie na kolanach opiera swoje ciało o umięśniony tors siatkarza.
- Tak długo na to czekałam.
Nie protestuje, kiedy palce Bąkiewicza sięgają do zamka jej sukienki i sprawnym ruchem go rozpinają.
- Jesteś taka piękna. – szepce składając na jej szyi kolejne, subtelne muśnięcia
Ciche westchnięcie kobiety jeszcze bardziej zachęca go dalszego działania. Ostrożnie zsuwa z jej ciała przeszkadzający materiał, a ustami schodzi niżej na dekolt.
- Mi…
Głośny dźwięk jego telefonu przerywa przyjemną ciszę panującą w domu Bąkiewicza. Jednak ten, ignorując go, wargami dalej wyznacza ścieżkę wzdłuż gładkiego ciała Beaty. Komórka milknie, aby po chwili na nowo się rozdzwonić.
- Odbierz. Może to coś ważnego. – jej jęk, w którym da się wyczuć lekki zawód, sprowadza go na ziemie
Rozgoryczony wstaje z miejsca i dłonią sięga po telefon dzwoniący i wibrujący na blacie stolika. Widząc na wyświetlaczu nieznany numer jego irytacja jeszcze bardziej się zwiększa.
- Jeśli dzwonią z jakąś kolejną durną reklamą, to przysięgam, że ich pozabijam.
Śmiejąc się brunetka wygodniej rozsiada się na kanapie, nie poprawiając sukienki, która zsunięta do połowy odsłania jej nagi biust.  Przyglądając się jej siatkarz delikatnie oblizuje wargi, poczym aż za mocno naciska zieloną słuchawkę.
- Tak?
- Cześć, Michał. – słysząc po drugiej stronie głos Żygadło, przyjmujący mimowolnie zaciska lewą pięść – Tylko się nie rozłączaj. 
- Czego ty jeszcze chcesz ode mnie?
- Muszę ci coś powiedzieć. Jestem w szpitalu…


***

Witam! Och, jak ja dawno w tak dramatycznym miejscu nie skończyłam! Ale nie mogłam się powstrzymać, widzimy się za tydzień. Ściskam Was serdecznie!


7 komentarzy:

  1. No dramaturgie umiesz wprowadzać. Rozumiem Michała, że jest rozgoryczony, ale jednak nie sądzę by wpadanie od razu w związek z Beatą było dobrym rozwiązaniem.
    Pozdrawiam,
    Lady Spark

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak myślałam, że jak tylko będzie chciał wrócić do Beaty, to się odezwie parka nowych gołąbeczków. Ugh.
    Czy to możliwe, że Żygadło umiera? Przepraszam, ale to moja pierwsza myśl :P Pewnie to Edycie się coś stało, a Michał popędzi, bo się z niej nie wyleczył chyba :-/
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zaczynam się bać, co Ty kobieto tworzysz! :D Już, już się wszystko układa - z Beatą jest na jak najlepszej drodze do pełni szczęścia, chociaż jej wahanie może być zastanawiające - a Ty wyskakujesz z Łukaszem. Podejrzewam, że to z Edytą lub małą coś nie tak, prawda? Po co innego Żygadło miałby do niego dzwonić. Poplątane to wszystko, ale domyślam się, że masz dla nas ciekawe rozwiązanie :)
    Podobnie jak dziewczyny, nie jestem pewna, czy związek z Beatą tak już to dobry pomysł. Widać, że to "coś" między nimi nie do końca zniknęło, ale trzeba mieć na uwadze, że i Edyta ot tak z głowy Miśka nie zniknie.
    Do następnego, ściskam! :)
    Anna

    OdpowiedzUsuń
  4. Beata powiadasz ? :D Robi się ciekawie :D
    Moja imienniczka ;p
    Cóż robi się ciekawie, ciekawe co się stało Łukaszowi oby nic poważnego ;d
    Ale serio życzę Michałowi wszystkiego naj ze mną :* :P
    Pozdrawiam i czekam na nexta ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Michał ma prawo do szczęścia i to bezapelacyjnie, ale żeby to nie wyglądało na relację klin klinem, bo w tym wszystkim jest jeszcze Beata i ona by na pewno ucierpiała, gdyby okazało się, że Bąkiewicz jej kosztem chce po prostu zapomnieć o Edycie i nieudanym małżeństwie. wcale mi się nie wydaje, by siatkarz tak łatwo o niej zapomniał. Ja wiem, że on pojedzie do tego szpitala, bo być może jest w nim jego córka, która jest dla niego najważniejsza, ale czy w tym szpitalu nie uświadomi sobie, że cały czas kocha Dyśkę? Tego nie wiem, ale pewnie dowiem się w następnym odcinku :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie wiem co kombinuje Łukasz i jakie uczucia wobec Beaty żywi Michał. Nie chciałabym żeby zapatrzony w swój ból zapomniał, że Beata nie jest na zastępstwo,. Ona też jest żyjącą o czującą istotą! Oby jej nie skrzywdził, bo tego mu nie wybaczę!

    OdpowiedzUsuń
  7. Jej, czyżby Michaś znalazł w końcu swoją miłość? :) Zasłużył na to jak nikt inny, byle tylko teraz nikt nie namieszał mu w życiu, tak długo walczył o swoje szczęście...
    Mam nadzieję, że ani jego (była) żona,ani Żygadło już nic nie wymyślą...
    Buźka :*

    OdpowiedzUsuń