Dziewczyno, wszystko w porządku, Twoje łzy przeschną




Czując na swojej dłoni ciepły uścisk Bąkiewicza delikatnie się uśmiecham, niemniej jednak nadal nie jestem przekonana, czy jego pomysł jest dobry. Doceniam to, że Michał nie chce, abym będąc sama zadręczała się myślami o Łukaszu, ale nie wiem czy wypad do kina z nim i Beatą to naprawdę taka świetna propozycja, tym bardziej, że brunetka jakoś nigdy nie darzyła mnie sympatią. Może to zabrzmi głupio, ale zawsze zdawało mi się, ze dziewczyna mojego przyjaciela najzwyczajniej w świecie ze mną rywalizowała, tylko nie mogłam sobie uświadomić po co. Przecież Michał wydaje się być w niej na zabój zakochany, a ja jeszcze do niedawna miałam jeszcze Żygadło. Dobrze powiedziane - miałam, dopóki ten nie stwierdził, że dusi się w tym związku.
- Oj Dyśka, nie ociągaj się! – śmiejąc się Bąkiewicz pewniej ciągnie mnie za sobą – Beata, na bank już czeka na nas pod kinem!
- Michał, myślisz, że to naprawdę taki dobry pomysł?
- Oczywiście, że tak! 
- A Beata w ogóle wie, że przyjdę? 
- A czy to istotne?
No tak! Mogłam się domyślić. Mój przyjaciel nie raczył poinformować swojej partnerki, że podczas dzisiejszej randki będą ich kulą u nogi, piątym kołem u wozy i przyzwoitką w jednym.
- Nie powiedziałeś jej!
- Zaraz się sama dowie. – moje słowa zdają się nie robić na siatkarzu najmniejszego wrażenia – Poza tym nie mamy już czasu. I widzisz mówiłem, że Beata już będzie!
Teraz też ją zauważam. Stoi przed wejściem do kina, odwrócona do nas tyłem, a jej piękne, długie włosy luźnymi falami spadają na plecy. Kwiecista sukienka nadaje kobiecej sylwetce delikatności i zwiewności, a buty na wysokiej koturnie są idealny zwieńczeniem całej stylizacji.
- Beata!
Słysząc głos swojego chłopaka uśmiechnięta dziewczyna odwraca się w naszym kierunku, jednak w momencie gdy  tylko jej wzrok spoczywa na mnie od razu poważnieje. 
- Cześć, skarbie. – oswobadzając moją dłoń ze swojego uścisku Michał podchodzi do partnerki i delikatnie muska wargami jej policzek – Nie chciałem, żeby Edyta siedziała dzisiaj sama w domu i pomyślałem, że może mogłaby pójść z nami na ten film? 
Przez chwilkę brunetka uważnie mierzy mnie wzrokiem, a jej ramie niemal automatycznie obejmuje przyjmującego w pasie.
- Jasne. To naprawdę cudowny pomysł, Misiek. 
- No widzisz Dyśka, a ty się tak bałaś, że będziesz przeszkadzać.
Stać mnie jedynie na delikatny uśmiech. Nie wiem czy Michał rzeczywiście nie usłyszał ironii w głosie swojej dziewczyny, czy po prostu nie chciał jej usłyszeć…

Zerkając na zegarek nerwowo zgarniam z biurka swoje rzeczy. Znów się spóźnię, a obiecałam Łukaszowi, że dzisiaj wyjdę z pracy punktualnie, aby móc przygotować jakąś pyszną kolację. O ile na początku naprawdę było nam ze sobą dobrze, o tyle od czasu wypadku Oli mam wrażenie, że nasze relację nieznacznie się oziębiły. Wiem, że to również i moja wina, ale odkąd Michał dopiął swego i zabrał naszą córkę do siebie, nie mogłam znaleźć sobie miejsca. Co prawda jego postawa nie miała żadnego oparcia w decyzji sądu, jednak przystałam na zapewnienia Żygadło, że tak będzie lepiej dla nas wszystkich, a Bąkiewicz z pewnością nie będzie starał się ograniczać moich kontraktów z Olą. Przynajmniej w tym jednym miał rację – przyjmujący zaznaczył, że mogę się z naszym dzieckiem widywać, kiedy tylko chcę, niemniej jednak podczas rozprawy będzie się starał o to, żeby Mała została z nim. Obawiam się tego, ale mam cichą nadzieję, że sąd przychyli się do mojego wniosku i ustali miejsce zamieszkania dziecka tam gdzie matka. Boję się, że gdy sędzia zadecyduje inaczej pewnego dnia Michał postanowi przyjąć propozycję jakiegoś innego klubu i wyprowadzi się z Częstochowy razem z naszą córeczką.
Pukanie do drzwi wyrywa mnie z natłoku niezbyt przyjemnych myśli. Przerywam wcześniejszą czynność i mówiąc ciche „proszę” przenoszę wzrok na wejście do gabinetu.
- Cześć, Edyta. – widząc w progu pomieszczenia Beatę mimowolnie zaciskam pięści – Mogę zająć ci chwilkę?
- Mówiąc szczerzę troszkę się spieszę. – odwiedziny brunetki są mi dzisiaj strasznie nie na rękę – Może mogłybyśmy się umówić w jakiś inny dzień?
- Obiecuję, że nie zajmę ci długo czasu.
Spoglądając na kobietę za wszelką cenę staram się ukryć delikatne ukucie zazdrości. Jest ode mnie starsza, o dwa lata, a czas jest względem jej naprawdę łaskawy – nadal ma tak samo nieskazitelną sylwetkę jak bez mała dziesięć lat temu, jej cera jest równie gładka, a oprócz delikatnych kurzych łapek w kącikach oczu, nie dostrzegam żadnych oznak starzenia.
- No dobrze. – niechętnie przystając na jej propozycję siadam w swoim fotelu – Proszę. – wskazując jej miejsce naprzeciw zmuszam się do uśmiechu – Co cię do mnie sprowadza?
- Przyszłam do ciebie, żeby cię poprosić, abyś dała Michałowi święty spokój. – ignorując moje zaproszenie do zajęcia miejsca Beata nerwowo wystukuje palcami rytm na blacie mojego biurka
- Słucham? Nie rozumiem.
- Przestań do niego non stop wydzwaniać, praktycznie codziennie przyjeżdżać do domu. Daj mu odpocząć od ciebie, pozwól wziąć głębszy oddech.
Co prawda ostatnio niemal każdego dnia kontaktowałam się z Bąkiewiczem, ale przecież chodziło mi tylko i wyłącznie o naszą córkę.
- Beata, coś ci się pomyliło. – uśmiecham się lekko pod nosem – Źle interpretujesz całą sytuację. Prawda, że ostatnio bardzo często dzwonie do Michała, ale tylko i wyłącznie, dlatego, że martwię się o Olę. Obiecuję ci, że o nic więcej mi nie chodzi.
- Oli jest u Michała bardzo dobrze, a ty najzwyczajniej w świecie go sprawdzasz.
- Słuchaj, jeśli przyszłaś tutaj tylko po to, żeby mnie oskarżać o coś, czego nie robię, to myślę, że powinnaś już pójść. – zniecierpliwiona wstaję z miejsca mając ochotę jak najszybciej zakończyć to całe przedstawienie
Brunetka uważnie mi się przygląda, po czym z delikatnym grymasem na twarzy kręci głową.
- Wiesz, zawsze zastanawiałam się w czym jesteś lepsza ode mnie.
- Naprawdę, nie widzę sensu w dalszej kontynuacji naszej rozmowy…
Chcę coś jeszcze powiedzieć, ale kobieta w ogóle nie zwraca na mnie uwagi.
- Wszyscy wróżyli mi i Michałowi świetlaną przyszłość, zapewniali, że jesteśmy sobie pisani, a tak naprawdę ja nigdy z tobą nie wygrałam. Mogłam upiec najlepsze ciasto, przyrządzić najsmaczniejszą kolację, a on zawsze porównywał mnie do ciebie, wiesz? Zawsze. – jej tęczówki zaczynają robić się niebezpiecznie szkliste – Edyta to, Edyta tamto. Przez cały czas trwania naszego związku cały czas czaiłaś się gdzieś z boku.
- Beata, słuchaj to było kiedyś, tak? Jeśli cię wtedy skrzywdziłam to przepraszam, naprawdę nie chciałam zrobić tego celowo, po prostu tak wyszło.
Śmiejąc się brunetka pozwala, aby po jej lekko zaróżowionych policzkach wolno potoczyły się pojedyncze kropelki łez.
- No proszę cię, nie chciałaś?! Oczywiście, że chciałaś. Nigdy nie myślałaś o innych, zawsze byłaś cholerną egoistką. Liczyłaś się tylko i wyłącznie ty, nikt inny.
- Dosyć tego! – wymijając ją zamaszyście otwieram drzwi – Jeśli myślisz, że możesz przyjść do mojej pracy i mnie obrażać, to grubo się mylisz. Wyjdź stąd.
Kobieta uśmiecha się ironicznie i wolnym krokiem podchodzi bliżej mnie.
- Nie zasługiwałaś na niego, Edyta. – jej cichy lecz stanowczy głos w moich uszach urasta do głośności dzwonu kościelnego – I nigdy nie będziesz zasługiwać…


***

Sknociłam cały odcinek! Uch! Miało to wyglądać zupełnie inaczej, a wyszło jak wyszło. Mam nadzieję, że przynajmniej na te ostatnie części historii dam Wam coś znacznie lepszego. Pozdrawiam i widzimy się za tydzień.


5 komentarzy:

  1. Z jednej strony rozumiem, że Beata tak się mogła czuć, bo w sumie Bąkiewicz też dziwnie się zachowywał. Ale to, że przyszła do Edyty do pracy jest zupełnym nieporozumieniem. Tak się nie zachowują dorosłe kobiety. Powinna być bardziej opanowana.
    Czekam!
    Lady Spark ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakos z odcinka na odcinek zaczynam miec wrażenie, że pojawienie sie zarówno Łukasza jak i Beaty w życiu Bąkiewiczów praktycznie w tym samym czasie nie było przypadkowe, co do zarzutu, że Edyta codziennie dzwoni, szczególnie jeśli Ola, która jest po wypadku, mieszka z Michałem i Beatą jest dla mnie absurdalny, a może B. chciałby żeby Edyta nie interesowała się córką to wtedy otwarta droga w sądzie; jestem bardzo ciekawa jak rozwinie sie końcówka bloga,

    OdpowiedzUsuń
  3. Przykro mi, ale trochę zgadzam się z Beatą. Czy Edyta wie, czego chce? Ostatnio błądzi na ślepo od uczucia do uczucia. Chce mieć Olę przy sobie, a nie ma dla niej czasu. W dodatku przeszkadza jej obecność Beaty.
    No Michu, kobiety się o ciebie biją ;P
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Beata ma sporo racji twierdząc, że Edyta od początku do końca myśli tylko o sobie i swoim szczęściu. Depta wszystko co jest nie po jej myśli! Łukasz też ma swoje za uszami. Obecność Oli nie była mu na rękę i chyba mu ulżyło jak się przeprowadziła do ojca...

    OdpowiedzUsuń
  5. Może i reakcja Beaty zbyt za "śmiała " , ale doskonale ją rozumiem... Już raz straciła Michała, już raz przeżyła ich rozstanie, i bez wątpienia to dla niej porażka. Nie dziwię się, że drugi raz nie chce tego przeżyć, ani doświadczyć. Tylko, czy Edyta to zrozumie?
    Z drugiej strony, dla dobra córeczki musi się kontaktować z Bąkiewiczem...
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń