Nie chcę złamanego serca




Wirując dookoła własnej osi śmieję się głośno. Biały welon unosząc się nieznacznie okala moją twarz, podczas gdy ślubna suknia „kręci się” razem ze mną. Jest piękna i chociaż nie należy do tych wystawnych, „księżniczkowych” mi całkowicie wystarczy, aby poczuć się wyjątkowo. Przystając z mojej twarzy nawet na chwilę nie schodzi szeroki uśmiech. Nadal nie mogę uwierzyć, że to wszystko dzieje się naprawdę. Za dokładnie dwa tygodnie o tej porze przed ołtarzem będę przyrzekać Michałowi miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to, że nie opuszczę go, aż do śmierci. Gdyby ktoś jeszcze niespełna dwa lata temu powiedziałby mi, że znajdę szczęście u boku innego mężczyzny niż Łukasz z pewnością bym go wyśmiała, a teraz? Żygadło to już przeszłość – niewygodna i niezbyt przyjemna, podczas gdy Michał jest tak blisko, tak bardzo realny. Kocham go, naprawdę go kocham i jestem cholerną szczęściarą, że mam go u swego boku.
Dzwonek do drzwi wyrywa mnie z toku własnych rozmyślań. Kątem oka spoglądając na wiszący na ścianie zegar wzdycham głośno. Całkowicie zapomniałam, że moja przyszła teściowa zapowiedziała się na dzisiaj z wizytą. 
- Już, już. – szybko zbierając tiul sukni w ręce zrzucam z nóg białe, ślubne szpilki i na bosaka biegnę, aby zaprosić gościa do środka – Już, sekunda.
Przekręcając kluczyk w zamku otwieram drzwi. Widząc na progu matkę Michała delikatnie uśmiecham się w jej kierunku.
- Dzień dobry. Przepraszam, że w takim stroju, zupełnie zapomniałam o tym, że byłyśmy umówione. 
- Nie szkodzi. Nie zajmę ci dużo czasu. – wchodząc do mieszkania kobieta dokładnie lustruje mnie wzrokiem 
Poważniejąc zamykam za nią drzwi. Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że pani Bąkiewicz nigdy nie darzyła mnie zbyt dużą sympatią. W przeciwieństwie do Beaty, która według niej byłaby idealną synową, ja zaliczałam się do grupy „nieudanych wyborów synów”. Nie łudzę się, że to kiedykolwiek się zmieni, mam jednak nadzieję, że moje relację z przyszłą teściową nigdy nie wpłyną na nasz związek z Michałem.
- Coś się stało? – co prawda podczas rodzinnego obiadu w domu Bąkiewiczów jego matka mojego narzeczonego zapewniała mnie, że mogę do niej mówić mamo, jednak wiedząc, że to wszystko na pokaz, trudno było mi się przełamać i w kontaktach z nią zawsze stawiam na bezosobową formę. 
- Wiem, że mój Michał cię kocha. – kobieta odwracając się w moim kierunku uśmiecha się ironicznie pod nosem – Prawdopodobnie ty też go kochasz, ale to nie zmienia faktu, że dla mnie nigdy nie będziesz członkiem naszej rodziny.
- Słucham? – początkowo jestem przekona, że się przesłyszałam – Chyba nie rozumiem. 
- Dla mnie jesteś jedynie kulą u nogi mojego syna. Może teraz wydaje się jemu, że jest szczęściarzem, ale ja wiem, że to iluzja. To małżeństwo zniszczy go, zaprzepaści jego marzenia, plany, karierę i tylko i wyłącznie ty będziesz temu winna.
Z trudem powstrzymując łzy, które nieprzyjemnie pieką moje powieki drżącymi dłońmi otwieram drzwi wyjściowe.
- Nie będę tego słuchać! Proszę wyjść z mojego mieszkania, natychmiast!
Uśmiechając się kobieta wolnym krokiem zmierza do wyjścia. 
- Do widzenia. – sycząc przez zęby wychodzi z naszego mieszkania z dumnie uniesioną głową
Wygrała. Przyszła teściowa:ja - 1:0. 

Biorąc głęboki oddech mocno zaciskam pięści. Od samego początku nie byłam pewna, czy pomysł Michała, abyśmy całą trójką spędzili imieniny Oli jest taki dobry, a widząc pod domem samochód mojej teściowej moje złe przeczucia tylko się pogłębiają. Niemniej jednak teraz nie mogę się już wycofać, jestem winna ten dzień swojej córce. Ostatnie tygodnie były dla mnie naprawdę ciężkie, mój związek z Łukaszem rozpadł się równie szybko jak się zaczął – z dnia na dzień straciłam nie tylko mężczyznę, z którym wiązałam swoje plany na przyszłość, ale również dach nad głową i poczucie bezpieczeństwa. Najgorsze były pierwsza dwa tygodnie, podczas, których całkowicie wyłączyłam się z „życia” – poprosiłam Michała, aby zajął się Olą, wzięłam bezpłatny urlop w pracy, po czym wyjechałam do kuzynki, aby wziąć głębszy oddech. Pobyt w niewielkiej, malowniczej wiosce niedaleko Zakopanego naprawdę był mi potrzebny. Tak, to z pewnością była ucieczka, ale miałam już dosyć bycia silną. Na własne życzenie pozwoliłam, żeby Żygadło podobnie jak przed laty mnie zniszczył, z jedną małą różnicą – za pierwszym razem mogłam liczyć jeszcze na danie mi drugiej szansy, teraz to są tylko złudne marzenia. To ja zdradziłam, to ja kłamałam i to ja wpuściłam rozgrywającego do mojego serca, nigdy jednak nie sądziłam, że za kilka miesięcy przyjemności przyjdzie zapłacić mi, aż tak wysoką cenę. Straciłam wszystko to co było najważniejsze – swoją rodzinę, małżeństwo oraz miłość. Po powrocie do Częstochowy od Dawida dowiedziałam się, że kilka dni po moim wyjeździe Łukasz wyniósł się do Włoch.
Kretynka!
Żygadło się nie zmienił. Nawet nie silił się na to, aby po naszej ostatniej rozmowie w jakikolwiek sposób spróbować się ze mną skontaktował. Tak po prostu przyjął, że nasz związek dobiegł końca i nie zrobił dosłownie nic, żeby to naprawić. Sama nie wiem, jak mogłam dać się, aż tak omotać siatkarzowi. Podobno człowiek dla miłości jest w stanie poświęcić dużo, ja zaślepiona uczuciem do rozgrywającego postawiałam wszystko na jedną kartę i przegrałam. Krótka piłka, szybkie szach-mat.
Edyta, weź się w garść! 
Nie mogę po raz kolejny stchórzyć. Nie zrobię tego Oli, poza tym fakt, że zrezygnowałam z imienin córki wyciągnięty na jaw za dwa tygodnie podczas rozprawy rozwodowej z pewnością nie działałby na moją korzyść.
Biorąc głęboki wdech mocniej zaciskam pięści, po czym niepewnym krokiem przemierzam ścieżkę dzielącą mnie od domu. Spotkanie z teściową przyprawia mnie o szybsze bicie serca. Z matką Bąkiewicza nie widziałam się od tego feralnego, majowego obiadu, nie mogę jednak powiedzieć, żebym za nią tęskniła. Nigdy nie byłam jej wymarzoną synową, zawsze robiłam coś nie tak, nie tak się zachowywałam, nie takie potrawy gotowałam – byłam tą najgorsza, a zdradzenie Michała raczej nie wybieliło mnie w jej oczach.
Pukając do drzwi w myślach modlę się, aby w progu pojawił się brunet, jednak moje prośby nie zostają wysłuchane. Widząc elegancką, starszą panią z trudem udaję mi się nie jęknąć głośno. Właśnie takiego spotkania się obawiałam.
- Dzień dobry. – siląc się na uprzejmość chowam dłonie do kieszeni płaszczyka, aby tylko teściowa nie zauważyła jak nerwowo zaciskam i rozluźniam palce – Ola i Michał już gotowi?
- Nie udawaj, że cię to obchodzi. – krzyżując dłonie na biuście Bąkiewicz uśmiecha się cynicznie - Nie wiem w ogóle jak mój syn mógł wpaść na ten poroniony pomysł, żebyście spędzili wspólny dzień. Farsa.
Udając, że nie słyszę jadu w jej głosie ponawiam pytanie.
- Po co w ogóle tutaj przyszłaś? Mało złego im do tej pory wyrządziłaś?
- To chyba nie czas i pora na tego typu rozmowy, prawda? – wciąż mocno zaciskając pięści staram się nadać swojemu głosowi jak najbardziej naturalny ton – Mogę wejść i poczekać na nich w środku?
- Nie wejdziesz tutaj. – kobieta zaborczo kładzie dłoń na framudze drzwi blokując mi wejście – Nie, dopóki ja tutaj jestem.
Nie mam siły się z nią kłócić. Już chcę zrezygnować jednak głos Michała sprawia, że mimowolnie oddycham z ulgą.
- Mamo daj spokój. To nadal jest jej dom. – podchodząc bliżej siatkarz otwiera szeroko drzwi – Cześć Edyta. – wymijając swoją matkę Bąkiewicz znajduję się tuż obok mnie i pochylając się delikatnie muska swoimi wargami mój policzek – Już jesteśmy gotowi.
Zamieram. To mój pierwszy, czysto fizyczny kontakt z mężem od niespełna pół roku. Uśmiechając się lekko spoglądam na niego uważnie. Kątem oka dostrzegam, że teściowa już chcę coś powiedzieć, ale pojawienie się Oli krzyżuje jej plany.
- Mamusiu! – kucając, pozwalam, aby drobne rączki córeczki mocno objęły moją szyję – Tęskniłam!
- Ja też księżniczko. – śmiejąc się składam pocałunek na jej odsłoniętym czole jednocześnie mocniej przytulając ją do siebie – Bardzo, bardzo, bardzo mocno…


***

Jeszcze tylko trzy! Trzy i w końcu historia Michała, Edyty, Oli i Łukasza dobiegnie końca! Przyznam się szczerzę, że już nie mogę się tego doczekać! Pozdrawiam!


6 komentarzy:

  1. Nie powiem, że teraz Edyta nie zasłużyła sobie na takie traktowanie ze strony teściowej, bo zasłużyła, ale od początku mamusia ukochanego nie darzyła jej sympatią, więc w sumie nie ma to żadnego znaczenia.
    Jestem dumna z Michała, że mimo wszystko i po tym wszystkim potrafił stanąć za Edytą. Tak o to zachowuje się prawdziwy mężczyzna. Mam nadzieję, że Edyta nie weźmie tej odrobiny czułości za jakiś dobry oznak i nie zacznie próbować wrócić do Michała, bo to raczej nie znaczyło tego, a ona bądź co bądź (dalej Ci nie wybaczyła, że zrobiłaś z Łukiego tego złego) zraniła go.
    Lady Spark

    OdpowiedzUsuń
  2. No właśnie. Zapomniałam w tym wszystkim o mamusi. I tu pojawia się nowa teoria, czy przypadkiem to ona nie spiskowała z Łukaszem, żeby on zbałamucił i zostawił Edytę, a ona w międzyczasie podsunie synowi Beatę. Matko, jestem straszna, wybacz :D
    Pani B. musi mieć nie lada satysfakcję, że teraz może spokojnie nienawidzić byłej synowej, skoro ta sama włożyła w jej ręce niepodważalny dowód. Wydaje mi się, że jednak trochę przesadza. Dodatkowo powinna zrozumieć, że dla dobra Oli poukładane relacje między jej rodzicami są teraz sprawą priorytetową. Bo nawet jeśli oboje będą mieli w przyszłości nowych partnerów (o ile nie zejdą się ostatecznie, co chyba też w jakimś stopniu jest możliwe, choć po zdradzie Edyty Michał musiałby wykazać się ogromem zaufania), to jednak rodziców mała ma tylko jednych.
    Ja nie chcę, żeby zostało tak mało rozdziałów! Jakoś sobie nie wyobrażam, że ta historia się zakończy. Mam nadzieję, że chociaż postawisz na happyend mimo wszystko ;)
    Pozdrawiam, Anna :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie powiem, żeby się mama Michała na niej poniekąd nie poznała. Oczywiście nie pochwalam tego początkowego podejścia z czystą nienawiścią, ale Edyta się nie postarała, żeby ją wyprowadzić z błędu.
    Bardzo ciężko teraz wrócić, bo przecież nie mogą udawać, że nic się nie stało. Stało się zbyt wiele. Łukasz w całej okazałości pokazał, kim jest. Nie jestem pewna, czy to dobry pomysł, żeby scalić z powrotem rodzinkę. Najwyżej okaże się, że Bąku ma lepsze serce niż ja ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Boże co za kobieta z tej teściowej. Ja rozumiem, że chciała uchronić syna przed złamanym sercem. Że ma za złe Edycie to co zrobiła. Ale aż tak nie mieć klasy i być wrednym babskiem? Zawiść naprawdę jest zgubna.
    Co do Edyty- mimo, że kibicowałam jej i Łukaszowi i sądziłam, że się zmienił, to teraz...ech. Mam nadzieję, że dostała nauczkę i trzeci raz nie popełni błędu.
    Co do Łukasza...dupek. Po prostu. Nic więcej.
    A Michał? Wydaje mi się, że już wybaczył Edycie i jednak otworzy przed nią ramiona. Mam rację?
    Czekam na kolejny !
    Całuję :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie wiem jak Ty to teraz rozwiążesz ale ciężko mi sobie wyobrazić, że Michał przyjmuje ją z otwartymi ramionami i sercem... Zdrada, to straszne wykroczenie przeciw małżeństwu i nie wiem czy coś takiego można wybaczyć i zapomnieć...

    OdpowiedzUsuń
  6. Michał to po prostu...Anioł. Albo zaślepiony Anioł. Bo innego wytłumaczenia nie mam. Jak mimo wszystko można patrzeć w oczy drugiej osoby? Zdradzając drugą osobę, mi byłoby wstyd.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń