Pozwalając łzom swobodnie toczyć się po policzkach, z trudem zmuszam się do tego, aby dokończyć czytany artykuł. Michał nie kłamał, Łukasz naprawdę podpisał kontrakt z Trento i zdążył już nagłośnić sprawę w mediach, szkoda tylko, że nie poinformował o swoich planach również i mnie.
Idiotka!
Zatajony przede mną, tak przecież istotny, fakt nie pozostawia mi żadnych złudzeń. Mój związek z Żygadło, nasza „druga szansa” to nic innego jak iluzja – kłamstwo przypudrowane dużą ilością obłudy i hipokryzji. Żeby być z nim zrezygnowałam ze wszystkiego, porzuciłam męża, zrujnowałam świat córce, wystawiłam się na publiczny lincz, a on tak po prostu wyjeżdża. Nagle wszystko zaczyna układać się w jedną spójną całość – dziwne zachowanie rozgrywającego, jego nerwowość i tajemnicze rozmowy przez telefon.
Kretynka!
Jak mogłam być aż tak głupia i niczego nie zauważyć wcześniej. Naiwnie łudziłam się, że Łukasz naprawdę mnie kocha, a on w perfidny sposób zakpił sobie ze mnie i z mojego poświęcenia. Gdyby tylko zależało mu na mnie od razu powiedziałby o propozycji gry we włoskim klubie, a tak wszystko jest już jasne. Byłam dla niego jedynie zabawką, małą zdobyczą i miłym przerywnikiem, z którym nigdy nie wiązał jakiś większych, poważniejszych planów.
Dźwięk przekręcanego klucza w zamku zdaje się dochodzić z jakieś porażająco ogromnej odległości. Zmuszam się do wytarcia mokrych śladów na policzkach, jednak nie mam siły na zamknięcie strony z artykułem o nowym kontrakcie Żygadło. Siedząc wyprostowana jak struna czekam na to, co przecież jest nieuniknione . Chociaż trudno to racjonalnie wytłumaczyć mam wrażenie, że jakaś niewidzialna siła rozrywa moje serce na pół. Z trudem łapiąc oddech kładę dłonie na udach i zaciskam pięści.
- Cześć dziewczyny! – słysząc roześmiany głos siatkarza resztką sił powstrzymuję się od głośnego szlochu – Już jestem. Wracając wpadłem po coś słodkiego dla naszej małej księżniczki.
Kolejne kropelki łez cisną mi się do oczu, jednak za wszelką cenę nie chcę pozwolić im wydostać się na zewnątrz. Nie chcę płakać przy Łukaszu – ostatnią rzeczą, na jaką mam teraz ochotę jest danie mu tej cholernej satysfakcji z tego, że znów mnie zniszczył.
- Halo, jest tu ktoś?
Jest zadowolony, słyszę to po jego głosie. Pewnie! W sumie każdy na jego miejscu cieszyłby się z podpisania umowy opiewającą na bardzo pokaźną, sześciocyfrową sumę, wypłacaną oczywiście w Euro. Grając dalej w Częstochowie nie zarobiłby nawet połowy swojego wynagrodzenia.
- A tutaj jesteś. Co tak siedzisz po cichu i nic nie mówisz? – szybkim krokiem podchodząc w moim kierunku Żygadło delikatnie muska swoimi wargami mój policzek – Gdzie Ola?
- Poprosiłam Michała, żeby dzisiaj pojechała z nim do domu.
- Dlaczego? Coś się stało? Co w ogóle czytasz?
Nie poruszając się, cierpliwie czekam, aż rozgrywający przeczyta tytuł artykułu. Moje palce nerwowo zaciskają się i rozluźniają, kiedy kątem oka zerkam na siatkarza.
- A więc już wiesz. – prostując się Łukasz lekko wzrusza ramionami
- Słucham?!
Przez krótką chwilę zdaję mi się, że chyba się przesłyszałam. Nie liczyłam na żaden ogromny wybuch wyrzutów sumienia, miałam jednak nadzieję, że po tych kilku spędzonych wspólnie miesiącach zasługuję na coś więcej niż tylko obojętnie wzruszenie ramion.
- Chciałam ci to powiedzieć wcześniej, tylko nigdy jakoś się nie składało.
- Czy ty siebie słyszysz?! – wstając z miejsca z roztargnienia zrzucam z blatu biurka kubek, który spada na podłogę rozbijając się, a cała jego zawartość rozlewa się po dywanie – Kiedy do cholery zamierzałeś mi o tym powiedzieć? Kiedy będziesz wyjeżdżał na lotnisko?! A może łaskawie wspomniałbyś mi o tym podczas pakowania swoich rzeczy, co?!
Chcę spokojnie z nim porozmawiać, ale jego bezczelne zachowanie od razu wyprowadza mnie z równowagi.
- Edyta nie dramatyzuj. Naprawdę chciałem powiedzieć ci o propozycji z Trento, ale zawsze było coś ważniejszego. Na początku ten wypadek Oli, potem mówiłaś tylko o rozprawie rozwodowej.
- A więc to, że nie raczyłeś mnie poinformować o wyjeździe to tylko i wyłącznie moja wina?
- Nie łap mnie za słówka, dobrze? – krzyżując ręce na torsie Żygadło teatralnie przewraca oczami – Nie powiedziałem ci wcześniej, więc mówię teraz. Tak dostałem bardzo atrakcyjną propozycję z Włoch i zamierzam z niej skorzystać.
Łzy, które nagromadziły się pod moimi powiekami teraz wolno zaczynają toczyć się po zaróżowionych policzkach. Jestem wściekła na rozgrywającego za te jego chore ambicję; na Michała za to, że jak zwykle musiał mieć rację; ale przede wszystkim jestem wściekła na siebie, za to, że po kolejny zaufałam Łukaszowi. Wierzyłam, że on się zmienił, ale tacy jak on nigdy się nie zmienią – zawsze pozostaną dziećmi w ciele dorosłych, łudząc się, że cały świat należy tylko i wyłącznie do nich.
- A ja? – staram się, aby mój głos nie łamał się zbyt bardzo, ale niestety marnie mi to wychodzi – Nie pomyślałeś o mnie?
Chcę żeby zaprzeczył, żeby powiedział, że to nie tak, ale on uparcie milczy odwracając wzrok w drugim kierunku.
- Oczywiście, że nie pomyślałeś. - nerwowo się uśmiechając energicznie kiwam głową – Ty wcale nie chciałeś, żebym z tobą jechała. Ba, co ja mówię! Ty tak nigdy nie chciałeś, żeby nam wyszło, prawda?
- Edyta…
- Twoim planem było jedynie rozpieprzenie mojego małżeństwa, tak? Chciałeś pokazać Michałowi kim to nie jesteś, że nadal masz mnie w garści i tylko po to były te wszystkie miłe słówka, te wszystkie zapewnienia o tym jak to mnie kochasz, jak to jestem dla ciebie ważna. Stek bzdur!
- Mówiłem Ci już, że nie jestem dobrym materiałem na partnera, Edyta. Nie nadaję się do tego i nie będę już dłużej udawał, że szczęściem napawa mnie niańczenie twojej córki, albo co piątkowe siedzenie w domu. Nudzi mnie takie życie, rozumiesz?
Nie wytrzymuję. Moja dłoń, przed chwilą jeszcze mocno ściśnięta w pięść, teraz wymierza Żygadło siarczysty policzek.
- Ty żałosny dupku!
- Edyta! – jego palce pewnie zaciskają się moim nadgarstku – Posłuchaj…
- Nigdy więcej mnie nie dotykaj! – oswobadzając się z jego uścisku odwracam się na pięcie i szybko udaję się w stronę sypialni
Trzaskając drzwiami od razu przekręcam w nich kluczyk i opierając się plecami o ich drewnianą fakturę zjeżdżam w dół. Chowając twarz w dłoniach jestem zupełnie głucha na nawoływania Łukasza i jego próby otworzenia drzwi. Zagryzając wargi tłumię szloch. Wiem tylko jedno, nie mogę tutaj zostać ani minuty dłużej…
- Żartujesz Łukasz, prawda? – lekko kręcąc głową resztką sił próbuję powstrzymać łzy, które nagromadziły się pod moimi powiekami – Powiedz, że to żart.
- Jestem śmiertelnie poważany. Edyta. To koniec, nie mogę już dłużej udawać, że jest dobrze. Duszę się w tym związku, zrozum. – jego dłonie delikatnie zaciskają się na moich, mocno ze sobą zaciśniętych
- Przecież mówiłeś, że mnie kochasz, że jestem dla ciebie najważniejsza. A teraz co, tak po prostu mnie zostawiasz i wyjeżdżasz? – nie mam już siły dłużej udawać silnej, spoglądając w jego pozbawioną jakiegokolwiek wyrazu twarz, pozwalam, aby pojedyncze kropelki słonej cieczy spływały po moich bladych policzkach
- Kochałem, przynajmniej tak mi się zdawało. Ale nie jestem dobrym materiałem na narzeczonego, muszę się wyszumieć, wybawić, jestem jeszcze młody całe życie przede mną. – pochylając się nade mną jego wargi delikatnie muskają mój policzek – Mam nadzieję, że to zrozumiesz, Dyśka...
***
Muszę się Wam do czegoś przyznać. Im mniej odcinków nam zostało tym bardziej nie mogę pozbyć się odczucia, że piszę ten blog strasznie na odwal. Jestem na siebie wściekła z tego powodu, ale z drugiej strony nie mogę w sobie wskrzeszać nawet krzty motywacji, żeby to zmienić. Chyba właśnie tak wygląda „wypalenie”…
Łukasz to dupek! I nic nie zmieni mojego zdania... osobiście nic do niego nie mam,ale tutaj to dupek, który nigdy nie dorośnie.Jedyne co można powiedzieć,to "a nie mówiłam?"
OdpowiedzUsuńŻal mi Edyty,ale jeszcze bardziej było Michała... mam nadzieję,że da mu już święty spokój,i nie będzie zawracać głowy. Pora zacząć swoje życie od nowa, popełnione błędy się nie cofnie.
Pozdrawiam :*
Nie chcę powiedzieć: "A nie mówiłam?", bo nie o to tutaj chodzi. Rozumiem, że Edyta mogła być zaślepiona uczuciami do Łukasza i przede wszystkim nadzieją, że może drugą szansę, jaką mu dała, wykorzysta lepiej, niż kilka lat temu. Szkoda, że kolejny raz się przejechała na swojej naiwności. Łukasz najwyraźniej nadal nie dojrzał do tworzenia związku, brania odpowiedzialności nie tylko za partnerkę, ale przede wszystkim za dziecko. Pokazał to już w chwili wypadku Oli. Ciekawa jestem tylko, co będzie dalej z Dyśką. Nie sądzę, żeby Michał ot tak przyjął ją pod swój dach. Zastanawia mnie tylko, czy Beata również jest tak nastawiona do Bąka jak Żygadło do Edyty.
OdpowiedzUsuńBardzo pasująca piosenka :) Ostatnio nie mogę się jej pozbyć z głowy.
Wierzę, że dotrwasz do końca :) To całkiem normalne, że im bliżej nieuniknionego, tym więcej wątpliwości się pojawia.
Całuję, Anna :*
Sama nie wiem co napisać... Edyta okazała się tak naiwna, że nawet mi jej szkoda. Ale Łukasz... O nim to już kompletnie szkoda słów... Wiele słów mi się ciśnie, ale powstrzymam się, bo przecież nie będę bluźniła ;)
OdpowiedzUsuńNie marudź, wyszło dobrze!
Czekam na kolejny :*
ochhh jak zwykle mój internet świruje i wykasowało mi cały komentarz ;/ to raz jeszcze !
OdpowiedzUsuńoficjalnie zmieniam zdanie co do łukasza i jego relacji z edytą. jak można być aż takim dupkiem? uważam, że ten policzek wymierzony przez dyśkę to zdecydowanie za mało.... po jaką cholerę znowu wchodził jej w droge, znowu wszystko niszczył, bawił się jej uczuciami. bezduszny palant i tyle ! a tak im kibicowałam ;/
co do Twojego pisania- nie marudź bo jak zwykle jest na najwyższym poziomie :*
czekam na kolejny buziaki :*
Zapraszam na kolejny rozdział - http://rebelliousboy.blogspot.com/
UsuńPozdrawiam :)
Dokładnie tego się spodziewałam po Łukaszu. Jak widać, nie rozczarował mnie pozytywnie. Dalej liczy się tylko ze sobą, a Edyta to dla niego podbój i podniesienie swojego ego.
OdpowiedzUsuńMimo całej złości i niechęci do lekkomyślnej kobiety, teraz trochę mi jej żal, bo przejechała się drugi raz. Na własne życzenie. Wyśmiałabym ją, gdyby sądziła, że może ot tak wrócić do Michała. Co się stało, to się nie odstanie.
Pozdrawiam
Łukasz dostał to co chciał, znudził się i już Edyty nie potrzebuje! Ciekawe jak ona teraz zamierza to wszystko poskładać i jaki udział ma mieć w tym Michał. Zawsze coś będzie ich łączyć, bo mają wspólne dziecko! Mam jednak nadzieję, że Michał nie da się omotać i nie wejdzie drugi raz do tej samej rzeki. Edyta mu pokazała co dla niej znaczy odchodząc do Łukasza...
OdpowiedzUsuń