Ten Romeo krwawi




Opierając się ramieniem o framugę drzwi Michał z uśmiechem przypatruje się Edycie, która pochylona nad łóżkiem ostrożnie okrywa kołdrą drobne ciałko ich córki. Dzisiejszy dzień mimo wcześniejszych obaw okazał się być naprawdę mile spędzonym czasem. Widząc uśmiech na twarzy swojego dziecka podczas wspólnej zabawy w Fikolandzie, słysząc jej radosny śmiech podczas seansu w kinie i dostrzegając małe iskierki tańczące w jej tęczówkach przy pałaszowaniu podwójnej porcji swojego ulubionego ciasta Bąkiewicz nawet przez ułamek sekundy nie żałował swojej. To prawda, że Edyta złamała mu serce, ale jednego mimo usilnych starań nie mógł jej zarzucić – podobnie jak i dla niego, również dla niej Ola była całym światem. Wie, że źle zrobił zarzucając na żonę winę za wypadek córki, przecież to równie dobrze mogło się zdarzyć podczas jego opieki nad dzieckiem, tylko, że wówczas w szpitalu górę wzięły nad nim emocje. Gdyby tylko mógł cofnąć czas, z pewnością ugryzłby się wtedy w język.
Odwracając się kobieta odwzajemnia jego gest i posyłając w jego stronę ciepły uśmiech najciszej jak potrafi wychodzi z sypialni dziewczynki, zamykając za sobą drzwi.
- Ola śpi, więc chyba i na mnie już najwyższa pora, już jest strasznie późno. Zamówię taksówkę.
- Przestań. Nie będziesz się po nocy tłukła taksówkami. Możesz spokojnie zostać na noc, pościelę ci w pokoju gościnnym na dole.
- Nie wiem czy to dobry pomysł Michał. – unikając jego wzroku Edyta krzyżuje ręce na piesiach i nerwowo wewnętrzną stroną dłoni gładzi swoje ramiona
- Ale ja wiem, że to bardzo dobry pomysł. Dzisiaj prześpisz się tutaj, a jutro oboje odwieziemy Olę do przedszkola i potem podrzucę cię do mieszkania, żebyś mogła przygotować się spokojnie do pracy, dobrze? - sam nie wie, czy dobrze robi proponując jej takie rozwiązanie, ale teraz już się nie wycofa,  – Po za tym przygotowałem nam gorącą czekoladę, a moja mama wróciła już do Piotrkowa. Mam więc wolną chatę, skusisz się zatem na kubek czekolady?
Śmiejąc się kobieta niepewnie lustruje go wzrokiem, a jej prawa brew delikatnie unosi się ku górze. Doskonale zna to spojrzenie. Uśmiechając się delikatnie, przez krótką chwilę Bąkiewicz ma wrażenie, że wszystko jest tak jak dawniej i znów tworzą jedną, kochającą się rodzinę. Jednak kapryśna pamięć bardzo szybko przypomina mu o tym, że to już przeszłość – oczyma wyobraźni mężczyzna znów widzi drukowany tekst pozwu rozwodowego; a w jego głowie po raz kolejny rozbrzmiewa głos żony przyznającej się do zdrady i niewyrażającej jakiejkolwiek skruchy.
- A więc jak będzie? – poważniejąc, chowa dłonie za plecami, aby brunetka nie zauważyła jak nerwowo zaciska i rozluźnia palce – Przy okazji Ola jak wstanie będzie miała dużą niespodziankę.
- No dobrze, niech będzie. To gdzie jest ta czekolada?
- Czeka na nas w kuchni. Zapraszam.
Puszczając ją przodem mężczyzna uważnie się jej przypatruje. Zmizerniała. Jak widać ostatnie miesiące dały popalić nie tylko jemu. Jeszcze kilka miesięcy temu Michał nie podejrzewałby, że teraz tak spokojnie mógłby z nią rozmawiać i nie odczuwać tego nieprzyjemnego pieczenia w okolicach serca. Oczywiście, nie zapomniał Edycie tego wszystkiego co zrobiła, ale teraz kiedy emocje opadły podszedł do tego trochę inaczej niż wcześniej. Poza tym ona już dostała karę i to chyba najgorszą z możliwych – została całkowicie sama, w jakieś wynajętej ciasnej kawalerce, z niewidzialną etykietką „zdziry” naklejoną jej przez media.
Wchodząc do pomieszczenia brunetka od razu podchodzi do blatu kuchennych mebli, gdzie stoją dwa parujące kubki z czarnym, niezwykle aromatycznym napojem. Obejmując naczynko palcami Edyta opiera się plecami o szafkę i ochoczo zamacza usta w pysznej, słodkiej czekoladzie. Bąkiewicz z uśmiechem bierze drugi kubek w dłonie i stając obok swojej jeszcze żony również rozkoszuje się przyjemnie rozgrzewającą cieczą. W kuchni panuje całkowita cisza, a ich ramiona delikatnie się ze sobą stykają.
- Dziękuję, ci za ten dzień, wiesz? Nie tylko Ola bawiła się świetnie, ja również. – nie spoglądając na niego Edyta uśmiecha się delikatnie pod nosem – Bardzo dobrze sobie radzisz z opieką nad małą, lepiej niż ja.
- Teraz mam więcej czasu i chyba po prostu chcę jej wynagrodzić te wszystkie lata, kiedy bardziej zajmowałem się siatkówką niż własną córką.
Jeszcze przed startem sezonu ligowego, na jednym z treningów Michał bardzo boleśnie poczuł, że nie jest już młodzieniaszkiem. Stara kontuzja pleców po raz kolejny się odnowiła, eliminując go z gry na kilka najbliższych miesięcy, a on zadziwiająco szybko podjął decyzję – kończy z uprawianiem siatkówki. Nie nadaje się już do tego, a wyjście na boisko tylko po to, aby po raz kolejny odezwał się jakiś wcześniejszy uraz wcale nie jest kuszącą propozycją.
- Jesteś dobrym ojcem, Michał. – uparcie wpatrując się w zawartość kubka Edyta mocniej zaciska na nim palce – Najlepszym.
- Ty też jesteś dobrą matką, naprawdę. Wiem, że wtedy w szpitalu mówiłem coś innego, ale wcale tak nie myślę.
Kobieta delikatnie wzrusza ramionami. Jest tak drobna i krucha, że Bąkiewicz walczy z ogromną pokusą zamknięcia jej ciała w swoim ciepłym uścisku. To nie jest tak, że nadal ją kocha ją jak wariat, po prostu przez te wszystkie lata zawsze się o nią troszczył, nawet wtedy gdy go raniła. Teraz, widząc ją w takim stanie współczuje jej, kilka miesięcy temu przechodził przez to samo, więc wie jakie to cierpienie. Jemu pomogła Beata, a Edyta jest zupełnie sama.
- Nie jest lekko, co?
- Jest cholernie ciężko, sama nie wiedziałam, że to może aż tak boleć. Przepraszam Michał, że zrobiłam tobie to samo.. – odstawiając na blat szafki swój kubek brunetka spogląda na niego, a w jej oczach lśnią pierwsze kropelki słonej cieczy - Doskonale wiem jak musiałeś się czuć.
- Daj spokój, nie będziemy tego roztrząsać po raz kolejny. Już wszystko co trzeba było powiedzieć, zostało powiedzione. – lekko wzruszając ramionami wymusza na sobie niepewny uśmiech
- Miałeś rację, a ja głupia cię nie słuchałam.
Również i kubek Bąkiewicza ląduje na szafce.
- On się nie nigdy nie zmienił, cały czas był tym samym, cholerny dupkiem, a ja pozwoliłam by wszystko zniszczył. Nasze małżeństwo, rodzinę, dom. Pewnie strasznie mnie nienawidzisz…
Nie daje jej dokończyć. Mocno przyciągając ją do siebie zamyka drobne ciało kobiety w swoi, uścisku, a jego usta momentalnie odnajdują jej lekko rozchylone wargi. Zaskoczona kobieta subtelnie oddaje pieszczotę, aby po chwili nieznacznie się od niego odsunąć.
- Michał nie. Nie powinniśmy, przecież Beata…
Czując na swojej szyi jego ciepły pocałunek brunetka jęczy cicho z rozkoszy.
- Nie myśl o tym, nie teraz. – wyszeptuje tuż koło jej ucha
On też nie myśli. Nie chcę się zastanawiać nad konsekwencjami, nie chce rozmyślać o Beacie. Chce o wszystkim zapomnieć… w ramionach kobiety, która kiedyś była całym jego światem…

- Nie gniewaj się na mnie. – zatrzymując się w miejscu Edyta spogląda na niego, a jej śmiech rozchodzi się po lesie – Obiecuje, że już nigdy nie powiem, że jesteś garagą. – wyciągając w jego kierunku dłonie na jej twarzy znów pojawia się szeroki uśmiech
Nie potrafił długo się na nią gniewać To w końcu Edyta, jego Edyta, za którą mógłby skoczyć w ogień i zaprzedać duszę diabłu, jeśli tylko zaszłaby taka potrzeba.  Zamykając w swoich dużych, silnych dłoniach jej drobne ręcę odwzajemnia gest. Podchodząc bliżej brunetka wspina się na palce i subtelnie muska swoimi malinowymi wargami jego usta. Nie musi go bardziej zachęcać, brunet niemal natychmiast odwzajemnia pocałunek. Z początku niewinny całus przeradza się w pełen namiętności dziki taniec języków. Dotyk jej ciała, zapach słodkich perfum i miękkość jej włosów na jego policzku sprawia, że wariuje. Tak bardzo jej pragnie, chce, aby znów stali się jednością… teraz, zaraz. Mocniej napierając na Edytę sprawia, że ta plecami przywiera do pnia jednego z drzew. Ujmując jej drobną twarz w swoje dłonie Michał coraz odważniej składa na jej ustach pocałunki. Przylegając do jej ciała całym swoim ciężarem czuje jak dziewczyna jest coraz bardziej wrażliwsza na jego dotyk. Nie natrafiając na żaden opór jego długie, smukłe palce powoli rozpinają kolejne guziki jej sweterka.
- Michał, co ty najlepszego robisz? – śmiejąc się dziewczyna z udawaną dezaprobatą kręci głową
- Rozbieram cię. – łobuzerski uśmiech i bystre spojrzenie dodają Bąkiewiczowi drapieżnego charakterku
- Tutaj? A co jeśli ktoś nas zobaczy?
Cienki materiał upada na ziemię tuż przy jej stopach, a dłonie Michała wędrują pod leciutką bluzeczkę Edyty.
- Kochanie, jesteśmy w kompletnej dziczy. – jego ręce coraz odważniej masują jędrne piersi schowane pod białym koronkowym stanikiem – Jesteśmy tutaj sami, no a po za tym chyba nie boisz się tego, co mógłbym ci zrobić.
- Przeraża mnie tylko to, że nigdy nie potrafię ci się oprzeć.
Uśmiechając się kokieteryjnie dziewczyna schodzi swoimi dłońmi na wysokość paska od spodni siatkarza i jednym sprawnym ruchem poluźnia zapięcie. Chłód, który panuje na dworze zupełnie im nie przeszkadza… a świat znów zwalnia bieg…


***

Sama się sobie dziwię, ale jakoś niezwykle sprawnie poszedł mi ten odcinek. Przyśpieszamy tempo dodawania kolejnych części. Zapraszam w piątek na przedostatnią odsłonę historii Bąkiewiczów, a równo za tydzień, 31 marca, zamkniemy cały blog. Pozdrawiam



6 komentarzy:

  1. Oh great. Wiedziałam, wiedziałam, że oni znowu wylądują ze sobą. Tak zmiennych ludzi jeszcze nie widziałam :P
    Jedyne, co im się chwali, to troska o córkę i dbanie o jej szczęście :) a rodzice Oli niech się zastanowią, co wyprawiają i z kim chcą być.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale jak to zamkniemy? :o Nadal nie mogę się do tego przyzwyczaić, że powoli zmierzamy do końca tej historii...
    Myśląc nad sytuacją Bąkiewiczów pojawia się u mnie takie "hmm". Z jednej strony u Michała pozostają stare "przyzwyczajenia", w końcu od zawsze chciał dla Edyty wszystkiego, co najlepsze, bronił jej przed każdą krzywdą. Na pewno trudno się ot tak pozbyć tego nawyku. Zwłaszcza, że Dyśka dostała karę za swoje czyny, choć - jak powiedział Misiek - wyjątkowo ostrą. Chyba właśnie ta niezmienność Łukasza sprawiła, że ich relacje wyglądają teraz jak wyglądają.
    Skoro potrafi zapomnieć o Beacie w takiej chwili, może ten związek faktycznie nie jest czymś na stałe? Mimo tego, że sporo jej zawdzięcza w tych trudnych miesiącach.
    Do następnego!
    Całuję, Anna :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak czułam coś, że Michał ma ogromne serce, i jednak ich historia nie jest zakończona. Ciekawi mnie tylko, czy jest to w pełni świadome działanie mężczyzny,czy po prostu 'tak wyszło'. Hmmm ...
    Tak czy inaczej, dla dobra dziecka uważam, że powinni dać sobie jeszcze jedną szansę. Edyta ma nauczkę do końca życia. A człowiek przecież uczy się na błędach. Grunt, żeby wyciągnąć z tych błędów wnioski. Edyta to zrobiła. No i powinna mieć szansę, żeby wszystko naprawić.
    Teściowa...na pewno zachwycona nie będzie ! No ale cóż... rzec by się chciało 'bywa' :D

    Ps. Jak ja mogłam kibicować Łukaszowi? Chyba mam pociąg do niepokornych, złych chłopców. I jak to mówią, za kochanków ma się niegrzecznych, pewnych siebie, troszkę ironicznych osobników, którzy dodadzą pikanterii nudnemu życiu. Za mężów natomiast, ma się poukładanych, czułych i kochających facetów.

    Czekam niecierpliwie na kolejny, i ubolewam, że zbliżasz się do końca tej historii :(
    Całuję kochana i życzę weny !

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie! Nie! Nie!
    Źle zrobili, że wylądowali razem w łóżku. To nie przyniesie im nic dobrego. Obudzą się pewnie z wielkim kacem moralnym.
    Ale dla dobra Oli powinni spróbować jeszcze raz, kto wie może im się uda? Ale pewnie Beata nie pozwoli na to.
    Pozdrawiam, Lady Spark

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeśli rzeczywiście Michał ma spróbować z Edytą jeszcze raz. to podziwiam. Musi wybaczyć i zapomnieć na wieki o tym co było. Zdrada nie może być przedmiotem przyszłych kłótni i nieporozumień. No i jest Beata, być może kobieta skrzywdzona po raz kolejny...

    OdpowiedzUsuń
  6. No nie! Michał to facet, może nie myśli tą częścią ciała,co by miał. Tylko, żeby ona mogła po tym wszystkim się z nim kochać?! Myślałam, że ten etap mają już za sobą...
    Nie wiem,czy to dobry pomysł. Ba, coś czuję,że nic dobrego z tego nie wyjdzie.
    Pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń